wtorek, 12 listopada 2019

Samotność



Samotność jest dla umysłu tym, czym dieta dla ciała.
- Luc De Vauvenargues

Bardzo się z Ewą lubimy. Spotykamy się „na piwie”, bo piwo też lubimy. Siadamy w najzwyklejszym pubie, bierzemy po szklance złocistego napoju i zaczynamy rozmowę. Najpierw tradycyjne „co u ciebie nowego”. Ewa mówi o remoncie klatki schodowej i problemach z oknami. Budynek jest zabytkowy, nowe okna muszą spełniać zalecenia architekta i trzeba wykonać je na zamówienie. A to podniesie koszt inwestycji. Tymczasem ludzie w kamienicy ubodzy… Ja wspominam o likwidacji pasów zieleni na osiedlu i zrobieniu na nich parkingów. Potem plotkowanie. A jak, trzeba trochę o innych ludziach, a nie tylko o sobie. Tym razem ja mam więcej do powiedzenia. Spotkałam niedawno wspólną znajomą. Oj, posunęła się w latach… źle wygląda. Jeszcze temat chorób. Wszak jesteśmy w takim wieku, w którym chorować wypada…

Rozstajemy się na skrzyżowaniu. Ewa idzie na swój przystanek autobusowy, ja na swój. Wracamy do domu.

Mieszkamy prawie same. Ewa ma kota, ja mam psa. Każda ma dwa pokoje z kuchnią i łazienką. W jednym pokoju – sypialnia, nieschowana pościel, ciemne zasłony na oknach, poduszka dla kota, legowiska dla psa, bałagan wokół laptopa. Drugi – z dużym telewizorem i stołem. Nasze mieszkania są dla nas miejscem spokoju, samotnią, w której nam dobrze. Chcemy położyć się spać, kładziemy się, nie chce nam się zmywać naczyń – nie zmywamy.
Nie mamy czasu na nudę. Każda lubi swoje towarzystwo. Żadna nie nudzi się sama ze sobą. W samotności łatwiej nam o spokój, wyciszenie się. Mamy czas na rozmyślania, wyciąganie wniosków i szykowanie planów na przyszłość. Nie prowadzimy domów otwartych. Nie odwiedzamy się wzajemnie. Nie chodzimy do innych ludzi. Oni też do nas nie przychodzą.

Jeśli chcemy spotykać się, wychodzimy z mieszkań. Idziemy na spacer z psem, kotem, do kina, do teatru, na mecz, na piwo, do parku, na zakupy, do lekarza, na koncert, na wernisaż… Jeśli chcemy spotkać się z innymi ludźmi, to też wychodzimy z domów… Nie czujemy się samotne. Lubiąc samego siebie, zawsze mamy dobre towarzystwo.

niedziela, 3 listopada 2019

A Ty mię zdrowiem opatrz (…) nieprzykrą starością.



Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,
A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym, 
(…) nieprzykrą starością.
                                                Jan Kochanowski

Ludzie w wieku 60+… i starsi… Będzie ich coraz więcej… ale już dzisiaj budzą kontrowersje…młodszych ludzi…nie wszystkich…a jednak… Występując często jako reprezentant tego pokolenia, słyszę przedziwne opinie…

Nie troszczyli się w młodości o własne zdrowie i teraz są niepełnosprawni” – nie sypiali po nocach, bo właśnie noworodek miał „kolkę”. Nie brali zwolnień z powodu grypy, bo od obowiązków rodziców nie ma L4. A za ich czasów bycie rodzicem do wyjątków nie należało… Jeśli byli kiedyś pracownikami fizycznymi, w stoczni, w kopalni, na budowie … trudno, żeby oszczędzali zdrowie nie wykonując obowiązków. Tak stracili zdrowie… normalne….

Po sklepie zasuwają jak nowe samochodziki, ale w kolejce to już nie postoją” – człowiekowi zawsze trudniej stać niż iść. Z upływem lat ta przypadłość zwiększa swą moc. Chodzić można, stać coraz trudniej. Jeszcze trudniej młodym zrozumieć to zjawisko. Komputer może się zepsuć, człowiek nie. Starszy człowiek powinien ustępować młodszym, bo to oni są zabiegani, znerwicowani, mają obowiązki.

A musi pan w tej kolejce stać? To skandal, żeby babcię wysyłać do sklepu przed świętami!” – patrz zapis wyżej… Młodzi nie mają czasu…

Kupuj pani, ludzie czekają, to tylko trzy złote różnicy!” – trzy złote to śniadanie lub połowa obiadu. To nie sknerstwo, to emerytura.

No, mieszkam z matką, ale w niczym mi nie pomaga. Ciągle marudzi, że coś ją boli. Robi mi na złość, udaje, że zapomniała ziemniaków na obiad wstawić.” – starszy człowiek nie ma prawa narzekać na stan zdrowia, nie ma prawa zapominać. Jeśli tak jest, uczestniczy w złośliwym spisku przeciwko młodemu pokoleniu.

Nieprzykra starość… bywa… jest…?