wtorek, 27 sierpnia 2019

Cytaty - Podróże kształcą...




Podróże kształcą - powiedzenie

Dobrze jest wyjechać z domu. Dobrze zobaczyć inne miasta, innych ludzi. Świat niby jest taki sam, niby wszyscy jesteśmy dziećmi tych samych Prarodziców, a jednak wszędzie jest inaczej. Jadąc autobusem też możemy wiele zobaczyć, wiele usłyszeć.

Na łące w okolicach Ostrołęki pasą się krowy. Dostojnie chodzą po trawniku wyjadając trawę. Obok nich na trawie leżą przytulone do siebie czarno-białe cielaczki. Sielanka.

W Szczytnie do autobusu wchodzi kontroler biletów. Potężny mężczyzna mówi „Dzień dobry”. Po okazaniu biletu – „Dziękuję”. „Kanar” może być uprzejmy.

Na trasie do Olsztyna ktoś ociepla domek holenderski stojący pod lasem. Połowa już oklejona styropianem. Obok stoi betoniarka. Zimą będzie ciepło.

W okolicach Raciąża znajduje się ciekawe oświetlenie wsi. Na słupie umieszczono baterię słoneczna, wiatraczek i okrągłą lampę. Ekologiczne latarnie biegną aż do granicy z uprawnymi polami. Mądrze.

Na dworcu autobusowym w Elblągu stoi grupa ludzi. Palą papierosy. Głośno rozmawiają o ostatnim meczu. Nie klną. Młodzież.

Wjeżdżając do Gdańska nocą widzimy oświetloną rafinerię. Sceneria jak z najlepszego filmy science fiction. Tysiące rur iskrzy od blasku i zdaje się rozświetlać ciemne niebo. Postęp.

Starsza pani opowiada o świętym prawie do wyboru. To w ramach dyskusji o antykoncepcji i aborcji. Kobieta jest też człowiekiem i nie można jej zniewalać. Pan twierdzi, że najlepszą forma zniewolenie jest taka, w której nie wiesz, że jesteś zniewolony. Racja.

Młody mężczyzna zabawia siedzącą obok dziewczynę. Delikatnie dotyka jej dłoni. Szepcze coś do ucha. Ona śmieje się. Miłość.

W Lęborku do autobusu wsiada pani z pieskiem. Zwierzątko szybko wskakuje jej na kolana, spogląda w oczy i przytula się. Przyjaźń.

Za oknem wschodzi słońce. Czerwony blask ociera się o brudną szybę. Dzień.

Podróż jak każda inna….

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Cytaty - Dzień dobry! Cześć i czołem!



Dzień dobry! Cześć i czołem!
Pytacie skąd się wziąłem?
piosenka Wesołego Romka z filmy „Miś”


Kiedyś poszłam na mecz koszykówki. Dawno nie byłam w tej hali i zapomniałam, z którego miejsca jest najlepszy widok na boisko. Usiadłam tu – niedobrze, usiadłam tam – też źle. Wtem zobaczyłam dawno niewidzianych znajomych, obok nich dwa puste miejsca. Jako że znajomi to starzy spece od sportu i przyszli wcześniej ode mnie, pomyślałam, że wybrali całkiem dobre miejsca. Uśmiechnęłam się: „Cześć. Wolne tu?”. Skinienie głową na znak, że tak. 

I na tym nasz dialog się zakończył. Próbowałam nawiązać kontakt komentując głośno pierwsze akcje meczu. Po prawej stronie cisza, po lewej też, bo nikt nie siedzi. W trakcie pierwszej kwarty siada tam kolejny dawno niewidziany przeze mnie, ale bliski innym, znajomy. Panowie po obu stronach próbują się skontaktować ze sobą za moimi placami. Przesuwam tułów do przodu. Niech pogadają. Coś tak szepczą, coś sobie przekazują. Ponownie próbuję nawiązać kontakt i komentuję mecz. Wszak znam się na koszykówce. Po lewicy i po prawicy cisza. Wreszcie przerwa. 

Uśmiecham się i opuszczam miejsce, by rozprostować kości.

Na zewnątrz hali spotykam byłych uczniów. Jeden przyjechał na parę dni z Anglii. Rzucamy się sobie w objęcia. Nie widzieliśmy się przeszło rok. Wcześniej spędziliśmy razem trzy lata w gimnazjum. Nie były łatwe. Teraz uczeń przedstawia mnie starszemu bratu. Obok stoi jeszcze jeden. Przybijamy „żółwika”. Chłopak pyta: „I co tam dobrego u pani słychać?” „A u ciebie?”. Nawiązujemy zwyczajny ludzki dialog. Potem jeszcze kilka razy odpowiadam na „Dzień dobry”. Wszystko od młodszego rocznika. Tego znam też ze szkoły, tego z koncertów rapowych, tamtego z innych imprez sportowych. To młodzi wcale nie idealni ludzie.

Po przerwie wracam do hali. Znajomi rówieśnicy siedzą już obok siebie. Podchodzę. Patrzą na mnie wzrokiem, który mówi: „ Siadaj obok!”. Jasne, ze siadam. Stąd dobrze widać.

niedziela, 4 sierpnia 2019

Smutek....




I jest mi smutno.... od dłuższego czasu smutno... niby powinnam ironizować, wyśmiewać, ale jakoś brak mi energii do tego typu działań. Po prostu chyba się podłamałam... jeszcze jakoś chwieję się na wietrze, ale wczoraj usunęłam znajomą ze znajomych na wiadomym portalu, bo po prostu …. nie wytrzymałam... A cierpliwość do ludzi z reguły mam....

Jasne, że chodzi o nienawiść. Jasne, że głównie chodzi o nienawiść głoszoną z ambon, z miejsc, co się zowią miejscami kultu religijnego. Z miejsca, w którym głosi się Słowo Boże, które jak się okazuje jest tylko słowem bożym bez znaczenia....

Jeden ze znajomych przestał chodzić do kościoła. Nie mógł pogodzić spowiedzi z przypadkami pedofilii: „To ja mówię o moich grzechach, a potem on może idzie sam grzeszyć z małolatem?!” - stwierdził oburzony.
Oczywiście jest owe „może”, ale jednak ksiądz to zawód zaufania publicznego i jak żona cezara – powinien być bez zarzutu.

Pocieszyłam kumpla, że nie we wszystkich religiach pnia chrześcijańskiego jest coś takiego jak spowiedź. Niech się nie martwi. Od odpuszczania grzechów jest Bóg, a nie podejrzany typ w czarnej kiecce.

Inna znajoma popiera krucjatę kościoła wobec wszelkich mniejszości, bo nie tylko o seksualną tu chodzi. Zupełnie nie dopuszcza do swego mózgu nauk Chrystusa, który po pierwsze nakazywał kochać i przebaczać. Jej umysł powrócił do stanu średniowiecza, kiedy nawoływano do walki z niewiernymi (wyprawy krzyżowe) i późniejszego palenia czarownic. Zapewne gdyby jej dano parę szczap drewna i zapałki, podpaliłaby każdego z ruchu LGBT. Wzorem do naśladowania jest dla niej wiadomy biskup, który krzyczał w kościele o tęczowej zarazie. Dla niego pewnie oddałaby życie. 

Wśród przeciwników Marszów Równości i haseł równego traktowania każdego człowieka na jednym ze zdjęć w sieci znalazłam ludzi z nazwą mego klubu sportowego....

Smutno mi się zrobiło.... i to bardzo....

Pamiętam opowieści swego ojca o pierwszych, powojennych latach, kiedy klub sportowy powstawał. Sport jednoczył ludzi. Różnych. Bo było to na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Przybywali tu ludzie z różnych stron Europy. Przybywali tu ludzie z różnymi życiorysami. Z Francji, Grecji, Litwy, żołnierze AK i WiN, drobni przestępcy, szabrownicy, komuniści, Żydzi, prawosławni.... Niemcy.... bo to nie prawda, ze wszyscy od razu wyjechali....

I postanowili tu żyć razem.
I spotykali się razem na stadionie.
Czasami sobie pomagali.
Czasami się z siebie śmiali.

Pamiętam przez moje mieszkanie, jeszcze w latach sześćdziesiątych, przewijały się przeróżne osoby związane ze sportem, z ukochanym klubem.... To właśnie dzięki temu nauczyłam się tolerancji w stosunku do osób różniących się ode mnie ….

To był taki symbol starożytności.... Grecy na czas igrzysk, na czas sportowej rywalizacji zawieszali wszelkie wojny.

Dziś ludzie posługują się klubowymi barwami w celu tępienia innych ludzi.... Niemożliwe jest wykonanie tego, o czym nauczał Chrystus. Niemożliwe jest powielenie schematu starożytnej Grecji.

Ktoś niedawno powiedział mi, że nie potrafię się dostosować do obecnych czasów. Przede wszystkim nie powinnam głosić swoich poglądów, bo takie jakie mam, są obecnie niemodne, nie są trendy. Jeśli już tego nie potrafię, powinnam machać ręką na wszystko. Olewać wszystko i siedzieć cicho.

Jakoś nie potrafię... jakoś mi smutno.... jakoś źle.... bo doczekałam czasów pogardy.... czy doczekam czasów szacunku i miłości?
Coraz częściej wątpię...