I oto nadeszła jesień, taka
prawdziwa, z szarugami, deszczem, mgłami, sennością i zmrokiem tuż
po szesnastej. Wielkimi krokami zbliża się święto zwane
„Wszystkich Świętych”, „Świętem Zmarłych”, „Zaduszkami”.
Święta głównie katolickie. Wyznawcy tej religii gotowi są życie
oddać za jedynie chrześcijańskie pochodzenie owych świąt.
Tymczasem ….
„1 listopada wprowadzono w Rzymie
(741 rok) najprawdopodobniej pod wpływem dawnego zwyczaju,
występującego u Anglosasów i Franków. Liczne bowiem świadectwa z
IX wieku przekazują, że w Anglii i państwie Franków obchodzono 1
listopada uroczystość zwaną sollemnitas sanctissima. W związku z
tym uważa się, że Wszystkich Świętych ma genezę
przedchrześcijańską. Germanie oraz Celtowie organizowali jesienią
uroczystości ku czci zmarłych zwane Samhain. Niektórzy uczeni
wiążą Wszystkich Świętych z obrzędowością celtycką, ponieważ
rok kalendarzowy i obrzędowy Celtów rozpoczynał się w
listopadzie. W roku 835 papież Grzegorz IV zwrócił się do cesarza
Ludwika Pobożnego, aby ten wprowadził obowiązkowe obchody
uroczystości sollemnitas sanctissima 1 listopada w całym
cesarstwie.”
O Zaduszkach nie
wspominajmy, bo wyraźnie nawiązują do tradycji pogańskich.
Wystarczy poczytać Mickiewicza.
I tyle wiedzy.
Wystarczy. Prawdziwy katolik i tak nie przyjmie tego do wiadomości.
Nadszedł również
czas na straszenie Halloween.
Na portalach
społecznościowych pełno dyń ze świecącymi oczami i straszydeł.
Najlepszą promocję zabawie w straszenie robią jej przeciwnicy.
Już o tym kiedyś
pisałam.
W tym roku doszedł
jeden temat – ekologiczny.
Na ekologię panuje
obecnie moda. I dobrze. Temat aktualny i potrzebny. Do tego bardzo
neutralny. Nie tyka polityki ani religii.
Oto w sieci
pojawiły się teksty nawołujące do ekologicznego traktowania
nagrobków naszych przodków.
Zero plastiku!
Kwiaty tylko żywe!
Znicze z wymiennym
wkładem!
Złapałam się za
głowę. Rety, od ilu lat ja zachowuję się ekologicznie?
Z plastiku
całkowicie nie rezygnuję. Ale każdego roku sprawdzam, które ze
sztucznych kwiatków nadają się do ponownego wykorzystania. Są
takie, które można po prostu wyprać i ponownie umieścić na
grobie. Bezwzględnie nadaje się do powtórnego, a nawet poczwórnego
wykorzystania, pojemnik na owe kwiatki.
Odkąd wynaleziono
znicze z wymiennym wkładem, szklane „opakowania” na światełko
wykorzystuję do.... momentu, póki się nie stłuką. Czasami na
cmentarzu powieje silny wiatr, czasami sama coś upuszczę.... różnie
bywa.
W każdym razie w
grudniu zbieram znicze z grobu, chowam w piwnicy, następnego roku
starannie myję i ponownie ustawiam na grobie.
Nie dość, że
ekologicznie to i tanio.
Kiedyś
powiedziałam o tym koleżance, która ledwo wiąże koniec z końcem,
ale na dekorację grobu wydaje masę pieniędzy. Była przerażona.
Bała się, ze mąż nieboszczyk albo się w grobie przewróci, albo
będzie ją w nocy straszył, bo ona chce na nim oszczędzać.
Okazuje się, że
wiele osób robi tak jak ja i przez większość, zwłaszcza rodziny,
jest za to potępianym lub wyśmiewanym. Ja zresztą też. Od lat
słyszę, że chytra jestem, że sknera ze mnie, że nie wypada, że
rodzicom żałuję. Tym leżącym w grobie oczywiście.
Tak więc znowu
niedługo groby naszych przodków rozbłysną zniczami, zapełnią
się kwiatami, a ciotki i babcie, po obowiązkowej mszy, będą
oceniały ich dekoracyjną atrakcyjność, obgadywały tych, co z
daleka na cmentarz nie przyjechali, kłóciły się o to, który
znicz ładniejszy i w którym miejscu go postawić.
Jedynie w kilu
miejscach na kilkanaście, stojący przy grobie wspomną zmarłego,
podumają o kruchości ziemskiego bytu i tajemnicy śmierci....
Bo ciemna strona
wiadomego święta, czyli żyjący przy grobie, będzie ponownie
górą....