I mamy nareszcie sezon urlopowy, zwany
ongiś ogórkowym. Jest to bardzo niesprawiedliwa nazwa, ponieważ na
rynku oprócz ogórków widziałam multum pomidorów, pełno było
jagód i wiśni. Ale zostawmy ten problem. Ktoś tak kiedyś nazwał
i niech tak zostanie.
Tradition. Znaczy się tradycja.
W każdym razie mamy za sobą kolejne
wybory. Kolejne oczywiście sfałszowane. Ostatnimi czasy wybory
nieustannie są fałszowane. Jak nie przez jednych, to przez drugich.
Przynajmniej i jedni i drudzy tak twierdzą.
Narodziła się nowa
tradition.
Jeszcze gdzieniegdzie słychać echa
prezydenckich debat. Stoję sobie na przykład na przystanku
autobusowym. Stoją inni. Wszyscy zamaskowani. Ja zresztą też,
chociaż mój stosunek do maseczek jest jak jest. Ale ze względu na
szacunek do innych, maskę w miejscu publicznym na twarz nakładam.
No więc stoimy. Większość 70+. Owa
większość rozmawia o zwycięzcy wyborów. Cieszy się. Jednak jest
ostro przerażona faktem, iż ten drugi otrzymał prawie połowę
głosów. Wysłuchuję więc zarzutów pod swoim adresem. Wszak na
drugiego głosowałam.
Jestem za zabijaniem dzieci, nauką
masturbacji („ on chciał, by dzieci w przedszkolu uczyły się wie
pani, tego, no tego … jak to się robi samemu ze sobą” - cytat
autentyczny), zamknięciem księży „we więźniach”, ślubów
między ludźmi i zwierzętami i oczywiście uzależnieniu wszystkiego i wszystkich
od Niemców.
W tym momencie zapaliła mi się pod
maseczką czerwona lampka. Tego warto posłuchać uważnie, bez
chichotu pod symbolem roku 2020, znaczy się maseczką.
70+ stwierdziło zgodnym chórem, że
Niemcy mieli zagarnąć całą Polskę po wyborach, tak samo jak w
1939. A przecież jeszcze nie wypłacili odszkodowania za II wojnę
światową. To znaczy oczywiście Żydom wypłacili, innym wypłacili,
ale Polacy nie dostali ani grosza. I kiedy Polacy upominają się o
wypłatę w markach, bo mają lepszy kurs niż złotówka ( ludziska,
tam już jest euro – chciałam krzyknąć, ale odpuściłam), to
Niemcy też krzyczą, że chcą zwrot swojego.
„ A co my mamy im oddać?” -
ryknęła ze śmiechu pod maseczką pani z ogórkami.
Autobus, na który oczekiwaliśmy, stał
właśnie na „światłach”. Miałam kilka minut na ripostę, by nie
wdawać się w ostrą dyskusję. Jest duża szansa, że w autobusie
nie będą dyskutować.... Czego od nas mogą chcieć Niemcy?
Odetchnęłam głęboko i spokojnym
głosem odpowiedziałam:
- Pomorza, Warmii i Mazur, znaczy się Prus, Śląska Opolskiego, Dolnego Śląska... Wrocławia, Szczecina... może nawet Gdańsk...
- Ale to przecież dostaliśmy za zabrany wschód! - oburzył się naród na przystanku.
- Po zwrot tych ziem to musimy się zwrócić do Ukrainy, Białorusi i na Litwę...
- Ale to nie oni zabrali, to Związek Radziecki...
- Związku Radzieckiego już nie ma... - wzruszyłam ramionami.
Właśnie podjechał autobus.
Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy z naszymi ogórkami, jagodami i
wiśniami robić przetwory dla wnuków.
Nieustannie tkwimy w tradition, że wszystkiemu winni są nadal Niemcy...