wtorek, 14 stycznia 2020

Segregacja i wyrzuty sumienia



Mam wyrzuty sumienia.
I masę pytań.
I kołowrót w głowie.

Pierwsze – bo niszczę naszą Matkę Ziemie, gdyż niedokładnie segreguję odpady.

Drugie – bo jak prawidłowo segregować, skoro instrukcji jest wiele.

Trzecie – bo ….. już sama nie wiem.

Zawsze staram się być eko, o czym wielokrotnie pisałam, ale obecna sytuacja z odpadami przerosła nawet moje ekologiczne nastawienie do świata.

Czytam, że papierków po cukierkach nie powinnam wrzucać do pojemnika z papierem. Oczywiście. Takie tzw. „pazłotka”, co to kiedyś świstak siedział i zawijał w sreberka, na pewno nie. Ale na dobrą sprawę, skąd mam wiedzieć, z czego wykonane jest każde opakowanie? Na takim cukierku nie da rady umieścić składu cukierka i opakowania. Za mała powierzchnia. Chociaż... taką czcionką minus jeden...

Zostawmy cukierki. Weźmy się za opakowania po lekach. Tekturowe pudełko – do papieru, buteleczka plastikowa do plastiku.... czyżby? Przecież przesiąkła ona lekarstwem! Może też do apteki, jak niezjedzone antybiotyki?

Mam problem z odpadami typu „bio”. Czytam, że jeśli piję herbatę w woreczkach, powinnam po wypiciu otworzyć torebkę, fusy umieścić w odpadach bio, a torebkę do zmieszanych. Próbuję. Fusy rozłażą się po całej „foliówce”. Muszę przecież w czymś wynieść je z domu. 
Zjadłam dwa jajka. Wrzuciłam skorupki do nieszczęsnej torebki foliowej. Dorzuciłam „wnętrze” papryki i ogryzek po jabłku. Obchodziłam się z tym odpadem niezbyt ostrożnie. Skorupki się starły prawie na proch i wymieszały z fusami. Idę do śmietnika. Mam zamiar wyrzucić odpad z „foliówki” do pojemnika. Nie da rady. Skorupki zostają. Niestety, muszę je wrzucić wraz z torebką do śmieci zmieszanych.

Teraz przyjedzie śmieciara, zajrzy do zmieszanych, powie, że źle posegregowane i koniec z ekologią.

Mówią mi, że mam zbierać w domu śmieci i wynosić w większych ilościach, bo w jakimś kraju czy landzie ludzie zbierają w worki o pojemności 80 litrów i dopiero wtedy oddają. Zapomniano dodać, że mieszkają oni w domach, a nie na blokowisku? A ja, gdzie mam ten worek postawić? Jaki jeden, PIĘĆ! Mam tylko M4.
W innym poradniku ktoś każę mi zbierać „bio” i samemu stworzyć własny kompostownik. Na balkonie?

Gorzej z tzw. dezodorantem. Powinnam w ogóle odnieść do PSZOK-u. W sumie spacer na drugi koniec miasta nieźle mi zrobi. Ale muszę się spieszyć. Otwarty tylko w godzinach pracy czyli od 7.00 do 15.00. Ostatnio sąsiad, żeby wywieźć tam wielki gabaryt musiał brać urlop w pracy.

I tak z wyrzutami sumienia, że niszczę Matkę Ziemię, wspominam  czasy, kiedy za odnoszenie surowców wtórnych do punktu płacono mi....

Było to oczywiście w tych paskudnych czasach, które dawno minęły. Dzieci z utęsknieniem czekały na jakąś balangę w domu, by następnego dnia odnieść butelki do skupu i mieć własne pieniądze. Pamiętam swój bunt przeciwko zbieraniu makulatury w szkole. Zebraną przez siebie mogłam przecież sprzedać w tymże samym punkcie skupu i też mieć pieniądze.
Pamiętam przyjeżdżających na moje podwórze tzw. śmieciarzy. Brali od ludzi dosłownie wszystko. W ten sposób moja mam pozbyła się starych, metalowych łóżek... Nie musiała ich odwozić do PSZOK-u. Śmieciarze dawali w zamian garnki, trocinowe kulki na gumce, śmieszne wiatraczki...

To była prawdziwa ekologia...

A dziś.... trzeba dopłacać, żeby ktoś surowiec wtórny od nas odebrał..... takie czasy....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz