Kryzys szczęścia.... tak, jest,
naprawdę... ludzie nie potrafią być szczęśliwi... bez względu
na wyznanie czy posiadany majątek. Dlaczego? Mam na to swoją
teorię...
Mam również psa, taką wielorasową
Kulkę wielkości większego jamnika. Mieszkamy ze sobą już dziesięć lat. Razem chodzimy na spacery, śpimy w jednym pokoju i
wspólnie oglądamy programy telewizyjne. Ot, takie szczęśliwe
życie pieska i starszej pani.
Kiedy jestem zajęta, często włączam
Kulce telewizor w sypialni. Uwielbia programy o zwierzętach,
zwłaszcza takie, kiedy po ekranie biegają inne psy lub koty.
Programy opowiadają z reguły o pracach weterynarzy lub losie
niechcianych i wyrzucanych przez właścicieli domowych zwierząt.
Mówię wtedy do swego psa - „Zobacz,
jakie nieszczęśliwe zwierzątko. Nie ma domu, nie ma swojej
rodziny, jest chore, głodne. A tobie tak dobrze, jesteś taka
szczęśliwa!”
Czy mój pies wie o tym, że jest
szczęśliwy?
Nie. Nawet gdyby miał część
ludzkiego rozumu, nie zdawałby sobie sprawy ze swego szczęścia,
nie cieszyłby się z czystego legowiska, pełnej michy, dotyku
opiekuńczej dłoni i …. możliwości oglądania programu
telewizyjnego.
Dlaczego?
Bo nigdy nie był nieszczęśliwy.
Nigdy nie zaznał głodu. Nikt go nigdy nie uderzył. Nie wyrzucił z
domu w paskudną pogodę.
Mój pies nie zaznał nieszczęścia.
Szczęście jest dla niego normą.
Wiele jest pięknych opowieści o psach
ze schroniska, które po znalezieniu się wśród kochających je
ludzi, odwdzięczają się im wielką miłością, przywiązaniem,
wiernością.
Może zatem trzeba trochę
nieszczęścia, żeby docenić szczęście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz