Jakieś osiem czy
dziewięć lat temu, podczas posiedzenia Rady Pedagogicznej w
macierzystej szkole, z mozołem i uporem godnym lepszej sprawy,
ustalaliśmy całą serię procedur. Mój organizm, będący wówczas
w stanie aktywnego przekwitania, nie wytrzymał psychicznie i
fizycznie. Z odciskami na tylnej części ciała i perspektywą
odcisków na mózgu, zaproponowałam, żeby jeszcze ustalić
procedurę, czyli przepisy prawne ustalające postępowanie, w
przypadku wyjścia do ubikacji. Dyrektor pominął milczeniem
wniosek, reszta koleżeństwa, również milcząco, przyznała mi
rację.
Lata minęły. Sytuację z wyżej
wymienioną procedurą przypomniałam w jednym ze swych tekstów na
blogu. I oto jedna z czytelniczek napisała, że takowe przepisy są!
Nie uwierzyłam. Napisałam notkę na
facebooku, prosząc o informację swych internetowych znajomych.
Potwierdziło się. W szkołach istnieją opisane i zatwierdzone
procedury wyjścia do kibla, zarówno dzieci jak i nauczycieli.
Koleżanka przedstawiła swoją procedurę: jeśli któremuś z
dzieci w klasie drugiej zechce się na lekcji siusiu, piszczy i
wrzeszczy, że nie wytrzyma, pani musi przerwać zajęcia, zebrać
klasę i wspólnie maszerować do wiadomego przybytku. Dziecko bowiem
nie ma prawa samemu iść do toalety, zaś nauczyciel nie ma prawa
zostawić pozostałych uczniów samych w klasie, by przypilnować
tego w ubikacji.
Idąc tym tropem zajrzałam do
wyszukiwarki internetowej. Ilość informacji o zatwierdzonych
procedurach wyjścia do, za przeproszeniem, sracza powaliła mnie.
Oto kilka.
1. (…)W przypadku, gdy uczeń chce
wyjść do toalety w czasie lekcji, zwracamy uwagę na częstość
(co to za słowo?) wychodzenia ucznia, obserwujemy wyjście
ucznia przez uchylone drzwi, informujemy, że przerwa jest
przeznaczona do tego celu.
A co się stanie, jeśli nauczyciel nie
uchyli drzwi lub nie poinformuje, że czas na pobyt w toalecie jest
podczas przerwy? Jakie konsekwencje mu grożą? Dlaczego trzeba
uczniowi za każdym razem o tej przerwie przypominać, uczeń taki
tępy, że nie zakumał od razu? Które drzwi ma uchylić belfer?
Jak wypełniać podstawowy obowiązek, czyli prowadzenie zajęć
patrząc na ucznia zmierzającego lub korzystającego z toalety? Nie
patrzeć na pozostałych uczniów w klasie? Postarać się o zeza?
Jasne, że się czepiam. Ale jak
procedura ma uwzględniać wszystkie sytuacje, to trzeba wszystkie
przedstawić.
2. Nauczycielowi nie wolno podczas
pracy z dziećmi ani na chwilę zostawić ich samych. Gdy nauczyciel
musi wyjść np. do telefonu, do toalety; grupą powinna zając się
osoba z personelu pomocniczego (np. woźna). Nauczyciel powinien
ograniczyć swoją nieobecność do minimum. Nauczyciel musi umieć
przewidzieć ewentualne skutki swojej nieobecności.
W przypadku tej procedury zafascynowało
mnie ostatnie zdanie. Nauczyciel odpowiedzialność ma zapisaną
procedurarnie, bo nauczyciel to idiota, któremu trzeba
odpowiedzialność zapisać. Jeśli tego w procedurze nie będzie,
belfer już skutków nie przewidzi. Jak ja pracowałam ponad
dwadzieścia lat bez takiego przepisu? Fatalnie, fatalnie, ale
wiadomo …. komuna i postkomuna….
3. Ten punkt znalazła się w tekście
pod tytułem „Procedury szkolne w sytuacjach zagrożeń”
Procedura 1. 2 W przypadku, gdy
uczeń w czasie lekcji potrzebuje wyjść do toalety:
- W sytuacjach koniecznych
nauczyciel zezwala uczniowi na opuszczenie klasy.
- W przypadkach złego samopoczucia
uczniowi towarzyszy przewodniczący, zastępca lub inny uczeń
wskazany przez nauczyciela.
Wyjście do kibla znalazło się w
towarzystwie procedur związanych z agresją, narkotykami, chorobami,
pożarem …. Podobnie jak w tym przypadku:
4. Procedury postępowania na
wypadek wyjścia ucznia z lekcji
W czasie lekcji na korytarzu
szkolnym przebywa pracownik szkoły, który w nagłych przypadkach
odprowadza ucznia do toalety lub pani higienistki, według ustalonych
zasad. Nauczyciel może zadzwonić do sekretariatu szkoły i poprosić
o przysłanie pracownika na lekcję.
• Nauczyciel prosi do klasy
pracownika szkoły.
• Pracownik szkoły zabiera ucznia
do toalety lub higienistki szkolnej.
• Po udzieleniu pomocy uczniowi
przez higienistkę szkolną lub skorzystaniu przez ucznia z toalety
pracownik szkoły przyprowadza go do klasy.
• W razie konieczności
higienistka szkolna lub wychowawca klasy telefonicznie kontaktuje się
z rodzicami ucznia.
W przypadku zatwardzenia na przykład.
Czterdzieści lat temu rozpoczynałam
pracę nauczyciela w wiejskiej szkole ze „sławojką” za płotem.
Były dwie „kabiny”: jedna dla uczniów, druga dla nauczycieli.
Procedur nie było. Wszyscy przeżyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz