piątek, 13 sierpnia 2021

Jak pisałam bloga - pandemicznych wspomnień część VI

 


Kiedy rozpoczęła się narodowa kwarantanna, a było to 12 marca 2020 roku, postanowiłam, że na swoim blogu będę codziennie pisać teksty o własnych przeżyciach związanych z tym wydarzeniem... Oprócz poczucia obowiązku wobec przyszłych pokoleń, żeby wiedziały jak to ongiś bywało, pisanie spełni wobec mnie funkcję terapeutyczną. W końcu mam być zamknięta na 48 metrach, kwadratowych rzecz jasna, przez... przez.... może dwa tygodnie... A potem trwało, trwało, trwało.... 


2 maja 2020 sobota

Wczoraj napisałam ostatni tekst na bloga. Numer 50 o narodowej kwarantannie. Według mnie właśnie się skończyła.

Rano wstałam około 8.30. Ubrałam się w zestaw psi i wyprowadziłam Kulkę na trawnik przed blok. Po powrocie nakarmiłam ją, zrobiłam sobie kawę... nie pamiętam już, czy wymyłam ręce.…

Tak od dziesięciu lat zaczynam każdy poranek. Dlaczego stał się taki szczególny podczas kwarantanny?

Nie wiem. Nie rozumiem.

Dlaczego przestałam pisać o wirusie?

Ja wiem, a wy dziennikarze, fotoreporterzy i inni kształtujący oblicze polskich mediów?

Dlaczego przestaliście pisać o zarazie, która ponoć ma zabijać ludzi i wykańczać gospodarkę?

Wybory prezydenta.

Oto polityka przebiła temat ludzkiego życia.

Już nie koronawirus mieszka w naszych lodówkach, szafach i szufladach.

Teraz to wyłaniają się z nich politycy.

Nie tylko kandydaci na urząd prezydenta.

Pełno jest innych.

Mądrych.

Sprawiedliwych.

Prawych.

Dlaczego zniknął temat ludzkiego życia, które ponoć jest? było? będzie? zagrożone. Czyżby przeprowadzenie wyborów zlikwidowało wirusa?

Wychodzi na to, że tak...

Polska prekursorem w walce z wirusem!

Wybory na prezydenta najlepszym środkiem na zarazę!

Nie, nie będę brała w tym udziału. To wszystko mi brzydko pachnie. I te wybory, i ten wirus. Patrzę na polityków, którzy nie przestrzegają narzuconych narodowi zasad postępowania i zastanawiam się – dlaczego oni nie boją się koronawirusa? Skąd u nich taka pewność, że nie zachorują? A może ten wirus wcale taki straszny nie jest?

Po południu wychodzę z psem na spacer. Pół setki dni temu na ulicach nie było nikogo. Teraz jest już normalnie.

Jedynie łomżyński szpital milczy. Straszy nie zarazą, ale pustką, do której normalnie chorujący na nowotwór, serce, wątrobę i nerki pacjent nadal wejść nie może. Leczy się tam chyba dziesięć osób chorych na zarazę, której polscy politycy zupełnie się nie boją....



niniejszy tekst powstał w oparciu o felietony pisane przeze mnie na moim blogu https://ciociagrazynka.blogspot.com/ od 13 marca do 1 maja 2020, zamieszczone również osobno pod adresem https://narodowakwarantanna.blogspot.com/


PS. Od 1 czerwca łomżyński szpital zaczął powoli wracać do życia....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz