sobota, 28 marca 2020

Narodowa kwarantanna XVI – Cyferki dzień przed burzą


film na dziś "Czas Apokalipsy"

Tak, wiem, dziś w nocy wyszła specustawa o wyborach. Tak, wiem, nie przewidziałam tego. Tak, wiem, powinnam się do tego ustosunkować.

A gów... !

Wszystko to jest gów.... i nie będę o tym pisać!

Mój blog nie będzie śmierdział!

Przejdźmy do wczorajszego dnia. To był rzeczywiście taki spokojny dzień przed burzą. Koleżanka poszła na działkę i zadzwoniła do mnie stamtąd.
„Jaki wirus? Jaka korona? Przyroda budzi się do życia. Jakiś ptaszek z pięknym dzióbkiem chodzi za mną. Pączki na drzewkach robią się zielone. Świeci cudowne słońce. Jest pięknie. Jest cudownie!”

Rzeczywiście, przyroda ma za nic małego, wrednego hitlerka i robi to, co do niej w marcu należy – budzi się do życia. Pod moim blokiem nieśmiało odzywa się bez. Krzew parkowej porzeczki (tak nazwał go sąsiad) też zaczyna się zielenić. O trawie nie wspomnę, bo ona cały czas jest zielona.... Nie zdążyła odpocząć, bo zima była jaka była.
Natomiast totalnie zwariowały moje doniczkowe „grudniki”. Kwitnie kolejny.

Z powodu byle jakiej lub praktycznie bez zimy moja sunia Kulka traci niewiele sierści. W poprzednich latach musiałam ją wyczesywać na dworze, a mieszkanie odkurzać nawet dwa razy dziennie.

Słowem, jak wyeliminujesz wiadomości o zarazie, świat jest normalny. Ktoś w ramach czarnego humoru napisał, że na tej planecie wirus eliminuje tylko człowieka. Reszty nie rusza. Reszta jest odporna.

Ktoś również napisał, że osoby posiadające domowe zwierzęta są bardziej odporne na różne wirusy, bakterie i tego typu zarazki. Zobaczymy, zobaczymy....

A teraz temat przewodni rozmyślań w spokojny dzień.

Czy wierzycie w cyferki podawane codziennie? Cyferki o ilości chorych i zmarłych? Ja – nie. Czasy mamy jak za PRL-u, czyli dane też takowe. Wtedy w pewnym momencie byliśmy jedną z gospodarczych potęg świata. Wiem, pamiętam, bo uwierzyłam. 

Teraz nie wierzę. 
Ale.... 
Zawsze jest jakieś ale....

W latach sześćdziesiątych USA prowadziło wojnę w Wietnamie. Ówczesna telewizja pokazywała z namaszczeniem, jak amerykańscy chłopcy giną za amerykański styl życia w azjatyckiej dżungli. Miało to pokazać bohaterstwo walczących i podnieść naród na duchu, który z kolei miał popierać słuszne działania rządzących. Efekt był zupełnie inny. Przez Stany Zjednoczone przetoczyła się fala protestów. Antywojenne demonstracje były tłumione przez władzę, ale nie ustawały.

W 1990 roku, kiedy rozpoczęła się operacja „Pustynna Burza” - wyzwolenie zajętego przez Irak Kuwejtu – o działaniach militarnych było …. cicho. Wiadomo było, że są, ale jakie i kto w nich uczestniczy – nic. O kolejnych latach wojny w tej części świata do dziś niewiele wiemy.

W ubiegłym roku pokazałam gimnazjalistom film „Przerwana misja” Petra Aleksowskiego o Polakach walczących w Afganistanie, którzy zostali kalekami. Najpierw zapytałam uczniów, co wiedzą o polskim kontyngencie wojskowym w tamtej części naszej planety. Coś tam słyszeli, ktoś oglądał film „Karbala”....

Rok temu chyba po raz pierwszy widziałam na lekcji młodzież oglądającą film dokumentalny z tak dużym zainteresowaniem....

Dobrze czy źle, że nie wiedzieli o rodakach tracących życie i zdrowie w dalekich krainach?

Dobrze czy źle, że być może nie znamy dziś prawdziwych danych o wirusie? 

Przyjmując, że obecnie podawane są sfałszowane, co zmieniałaby liczba prawdziwa?

Wczoraj przez telefon moja córka ryknęła mi, że nie chce rozmawiać o wirusie. Ma go na co dzień. Ma go pod ręką.

Tak więc....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz