wtorek, 17 marca 2020

Narodowa kwarantanna V – Teorie spiskowe


17 marca 2020
film na dziś "Imperium słońca"

Wiem, że wczorajszy felieton był kiepski. Nudy były. Ale... obyśmy takie nudy do końca epidemii mieli.

Jak już wspomniałam, wczoraj podczas porannego siusiania mojej suni na podwórku, usłyszałam klaksony dochodzące spod łomżyńskiego szpitala. Trwał protest mieszkańców przeciwko przekształcenia go w jednoimienny zakaźny. W sieci zobaczyłam grupę ludzi z transparentami i jeżdżące nieustannie auta.
Przerazili mnie .... roznoszenie wirusa jak na dłoni. „Ale oni walczą o twój szpital! O twoje bezpieczeństwo!” - ryknęła mi przez telefon koleżanka, gdy powiedziałam jej o obawach. No dobra, przyjmuję do wiadomości.

Prawie pewność, że szpital zakaźny nie powinien być w Łomży, uzyskałam po wypowiedzi prof. Robert Flisiaka, prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Facet przyznał się, że ręce załamał, kiedy dowiedział się, że w szpital będzie zakaźnym.

Tu po prostu nie ma warunków.

Nie ma. Cztery lata temu leżałam na wewnętrznym. Pokoik nie powiem, trzyosobowy. Ale sracz na oddziale tylko jeden. Znaczy się dwa, ale w większym przechowywano umarłych... bo to wewnętrzny przecież.... Brrr.... do dziś pamiętam ten dreszcz przerażenia.

Zatem w porządku, jeśli fachowiec mówi, że warunków nie ma to znaczy nie ma.

Po tradycyjnym powrocie ze spaceru z pieskiem ( w okolicach szpitala – było już cicho) zabrałam się za szukanie teorii spiskowych. I znalazłam!

W 2015 Bill Gates powiedział: „Jeśli coś zabije 10 mln ludzi w ciągu najbliższych dekad, najprawdopodobniej będzie to wysoce zakaźny wirus, a nie wojna. Nie pociski, a mikroby. Częściową przyczyną są ogromne inwestycje w nuklearne straszaki przy znikomych nakładach na powstrzymanie epidemii. Nie jesteśmy gotowi na kolejną epidemię.”

W 2012 słynny wówczas polski dziennikarz Max Kolonko nagrał informację o raporcie krajowej rady wywiadu lądującym na biurku każdego nowego prezydenta USA. Co ja wam zresztą będę opisywała... posłuchajcie sami... zwłaszcza od 3 min. 50 sek.


Niestety, na nic teorie spiskowe... musiałam wczoraj wyjść do ludzi. To, że ja mogę paść na koronawirusa, nie oznacza, że pies musi paść od kleszczy. Oczywiście mogłam poprosić syna, żeby załatwił co trzeba. Ale lepiej, żebym ja padła niż on. Ja swoje dzieci już wychowałam. On wychowuje. Założyłam więc rękawiczki od mycia naczyń i ruszyłam.

Stanęłam twarzą w twarz z weterynarzem. Niestety. Potem minęłam sąsiadkę w sklepie. Niestety. Musiałam tam zajść, bo skończyło mi się mleko i kawa. Spojrzałam w oczy sklepowej. Blisko. Niestety. Przed sąsiednią klatką schodową spotkałam sąsiada wnoszącego …. płyty kartonowo-gipsowe. „Będzie 
remoncik?” - zagadnęłam z bezpiecznej odległości. „Jasne! Trzeba ten czas wykorzystać!”.

Uświadomiłam sobie, że to będzie trzeci remoncik w bloku.

Weszłam do domu, wymyłam ręce. Rety, świat żyje normalnie. Ludzi na pewno mniej, ale są tacy, co pracują, przebywają ze sobą, chodzą do sklepów... Nie wiedziałam, czy z tego powodu być zadowoloną, czy przerażoną emerytką z chorobami współistniejącymi.

Spojrzałam na półkę z filmami.
Dobrze, niech będzie następny z kolekcji „Wybitne filmy XX wieku” - „Imperium słońca” Spielberga. Co prawda z Japończykami, a nie z Chińczykami, ale też skośnookie.

W nocy znowu nie mogłam spać. Wydawało mi się, że mam wszystkie objawy wirusa. Nad ranem moja sunia dostała ataku padaczki. Pierwszego od trzech lat. Jak dobrze, że oprócz kropelek przeciwko kleszczom, kupiłam u weterynarza zapas tabletek uspakajających....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz