film na dziś "Potop"
Wczorajszy dzień rozpoczęłam od
przeliczania dawki leku dla swojej suni. Normalna procedura po ataku
padaczki. Tabletka, którą posiadam to 100 mg, jej średnica –
1cm. Ten centymetr kroiłam do tej pory na osiem części, bo pies
przyjmował 2x12,5 mg, dziennie – 25 mg. Teraz trzeba zwiększyć
dawkę o połowę.
Jako, że jestem specjalistką od nauk
humanistycznych i na bank mam dyskalkulię, przeliczenie było dla
mnie matematyką większą.
No nie, bardziej się tej tabletki nie
da pokroić. Trzeba zmienić sposób dawkowania. Na noc – 25 mg,
czyli jedna czwarta tabletki, a na dzień – 12,5 mg czyli owa jedna
ósma. Krojenia będzie mnie. Wiem, że najlepiej gdyby były takie
dawki bez potrzeby krojenia, ale przez ostatnie pół roku mój, to
znaczy Kulki, lekarz nie mógł ich w hurtowni namierzyć. Wypisywał
zatem receptę, a ja kupowałam luminal w normalnej aptece. Mam co
prawda kilka listków z dawką odpowiednią, ale trzymam je na czas
okoliczności niesprzyjających krojeniu. Tak podróż na przykład.
Taki pobyt na działce na przykład. Teraz można kroić 1 cm na
kilka części.
I co was obchodzi moje krojenie?
Pewnie, że nic. Ale dzień szósty minął …. nudnie. No nic się
nie działo.
Dwie prawie godzinne rozmowy z
koleżankami dotyczyły co prawda epidemii, ale polegały głównie
na powtarzaniu: „ …. no, u mnie tak samo.... oczywiście, że tak
jest.... jak najbardziej prawidłowe działania.....” Każda z nas
siedzi w domu i ogląda świat z okna, sieci i telewizji. Ja ponoć
mam najlepiej, bo wychodzę z psem.
I co robić w ten nudny czas?
Przejrzałam światową mapę
koronawirusa... Jak, do przysłowiowej chol.... dostał się on do z
Chin do Włoch.... Dlaczego nie zamieszkał najpierw w takiej Rosji.
Mongolii czy Kazachstanie? Tam miał bliżej.... Tworzyć kolejne
teorie spiskowe?
Synowa przysłała kolejne filmiki z
wnusiem. Rety, on już chodzi! Nie widziałam maleństwa przez
miesiąc.... najpierw trzytygodniowy urlop na Rodzinnej Ziemi, teraz
przymusowe oddalenie z powodu wirusa.... Chol.... uciekną mi dwa
miesiące z jego życia.... Jasne, że po tym czasie zapomni jak
babcia wygląda.... Smutno mi się zrobiło.
Tych, co siedzą w domu informuję, że
krzewy pod moim oknem puszczają zielone pąki. Wiosna idzie.
Tych, co wychodzą z psami proszę o
sprzątanie gówna! Zauważyłam, że jest go coraz więcej. I są to
gówna duże! Na pewno nie po yorkach! Rozumiem, że chcecie jak
najszybciej wyprowadzić psa i zamknąć się w domu, ale to nie
oznacza, że trawnik ma być pokryty odchodami!
Tych, co usychają w domach z nudów,
informuję, że mój kolega z powodu zamknięcia biblioteki zaczął
na nowo czytać Sienkiewicza, bo tylko to ma w domu. Można? Można! Z tego powodu obejrzałam pierwszą część "Potopu". A jak! Można ponownie przebrnąć przez prawie trzy godziny walki, chwały, miłości i pięknych koni? Można!
A teraz coś pozytywnego, zwłaszcza
dla mieszkańców Podlasie... - wczoraj niestety, twierdza padła. Jest
pierwszy stwierdzony przypadek wirusa...
Oto w Warszawie jest taki fajny młody
muzyk który zapatrzył się na filmiki z Włoch i postanowił
zaszczepić na polski grunt muzyczną imprezę na balkonie. Michał
miał latem koncert w Łomży. Jako, że nie jestem specem od muzyki,
bardziej zwróciłam uwagę na jego starania o przebieg koncertu,
przygotowania i …. skromność. Oby taki pozostał. Posłuchajcie,
obejrzyjcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz