film na dziś "Ja, robot"
Chyba zaczynam się już przyzwyczajać
do tego tajnego stanu wyjątkowego. Poprzedni tydzień minął mi
wyjątkowo szybko. Wczoraj była sobota. Syn ponownie przywiózł
zakupy. Po raz pierwszy za oknem usłyszałam głos z megafonu
nakazujący mi siedzenie w domu.
I słyszę ptaki! Ludzie! Na blokowisku
słyszę świergot ptaków!
Prawie przez cały dzień! Taka cisza.
Nie trzeba jechać do lasu. Tym bardziej, ze teraz nie można...
Długo zastanawiałam się, skąd
pomysł, żeby zakazać człowiekowi kontaktu z przyrodą. W sieci
pojawiło się wiele domysłów.
Drzewa zarażają.
Zwierzęta mają wściekliznę.
Myśliwi muszą polować. Wzorem króla Jagiełły oczywiście. Ów ongiś, przed wojną z Krzyżakami, zarządził wielkie polowanie i kazał solone mięso w beczkach przechowywać. Wszak źródłem tej informacji jest nikt inny jak nasz Henryk Sienkiewicz, pierwszy polski pisarz komercyjny.
Drzewa zarażają.
Zwierzęta mają wściekliznę.
Myśliwi muszą polować. Wzorem króla Jagiełły oczywiście. Ów ongiś, przed wojną z Krzyżakami, zarządził wielkie polowanie i kazał solone mięso w beczkach przechowywać. Wszak źródłem tej informacji jest nikt inny jak nasz Henryk Sienkiewicz, pierwszy polski pisarz komercyjny.
Ok, przestaję, bo się rozpiszę na
temat historii literatury, a nie o tym jest mój blog. Ten
przynajmniej.
Podczas wieczornego spaceru, rozmyślań
i medytacji doszłam do słusznego dla siebie wniosku. Otóż zakaz
wstępu do lasu wymyślili politycy. A kiedy oni po raz ostatni las widzieli?
Siedzą w swych gabinetach, limuzynach, sejmach. Debatują nad
wyborami, jak je tu sknocić, albo zlikwidować w ogóle, że świata
poza sobą nie widzą.
Oczywiście drzewa i krzewy czasami oglądają.
W takiej telewizji na przykład. Lub idą do parku w Łazienkach,
warszawskich oczywiście, i kilka drzew liściasto-iglastych biorą
za las.
Rzeczywiście, w parkach oraz laskach
drzewnianych przy wielkich aglomeracjach typu Warszawa, Wrocław
ludziska nagminnie się spotykali. A gdzie mieli jechać, jak
najbliższy, prawdziwy las hen, hen daleko, na takim Podlasiu na
przykład.
Kiedyś byłam w niedzielę w
Kampinowskim Parku Narodowym. Rety, rzeczywiście, ludzi jak mrówków.
Wszyscy spacerują wytyczonymi ścieżkami. Człek ociera się o
człeka. Miałam wrażenie, że zwaliła się tu cała stolica.
I zatem nic dziwnego, ze politycy
zamknęli owe pseudo lasy.
Prawdziwy las wygląda zupełnie
inaczej. Mam go tuż przy swojej działce, do której dojeżdża się
piaszczystą drogą. Nie ma w nim wytyczonych przez człowieka
ścieżek. Trzeba się przedzierać między krzewami, młodymi
drzewami i połamanymi z przyczyn naturalnych drzewami. Do
prawdziwego lasu nie wejdziesz człowieku w klapakach i krótkich
spodenkach. Do prawdziwego lasu nie wiedziesz autem, bo drzewa ci nie
pozwolą.
Ale oczywiście politycy o takim lesie
zapomnieli....
I druga sprawa na dziś. W sieci coraz
więcej teorii spiskowych. O tym, że wszystkie telewizje nas
oszukują, wiemy nie od dziś. Od PRL-u wiemy. O tym, że najchętniej
„kupujemy” wieści straszne i przerażające też wiemy nie od
dziś. Moje felietony o pozytywnych zjawiskach mają znacznie
mniejszą poczytność niż te, o rzeczach okropnych.
Jeśli chodzi o teorie oparte na danych
statystycznych, to każdy może wymyślić swoje.
Wczoraj natomiast pojawiło się kilka
mówiących o tym, że za sprawą małego, wrednego hitlerka kryje się
jakaś grubsza afera. I tu znowu nastąpiło wymienianie szeregu
spraw. Mnie najbardziej zaciekawiła jedna.
5G.
Wprowadzenie 5G.
Co to do cholery jest 5G?
Wrzuciłam w wyszukiwarkę.
„Standard przesyłania danych w sieci
komórkowej o zwiększonych parametrach wydajnościowych”.
Czyli co?
Przepływność, przepustowość,
latencja.....
Wszystko było tak mądre, że nie
zrozumiałam niczego.
Czyżby wprowadzenie sztucznej
inteligencji? To chyba już wiemy jaki film dziś oglądać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz