sobota, 4 kwietnia 2020

Narodowa kwarantanna XXIII - Zaświeciło słoneczko....


film na dziś "Seksmisja" 

Wczoraj jedna z znajomych na wiadomym portalu napisała, że już jej się nie chce uczestniczyć w narodowym jęczeniu. Przesłała pozdrowienia i zniknęła. I tak mi przemknęło przez myśl, że chyba ma rację.

Obecnie wszyscy jęczymy. Nad wiadomym małym, wrednym hitlerkiem jęczymy, bo zabija ludzi i gospodarkę. 
Nad wspomnieniami z dzieciństwa też jęczymy, bo minęło. 
Mój znajmy jęczy, bo ktoś mu w bok auta wjechał i trzeba bok klepać. 
Ktoś jęczy, bo mu bibliotekę zamknęli. 
Nad wyborami jęczymy. „Wuc” wyborów chce. Ludzie z intenetu nie. 
Wszyscy jęczą.

Jedynie lasy nie jęczą, bo wprowadzono zakaz poruszania się po nich istotom na dwóch nogach. Mówię wam, to robota „zielonych”!

Na pewno nie jęczy Michał Sołtan. Konsekwentnie o 17.00 wychodzi na swój balkon. Gra i śpiewa. I chwała mu za to.

Nie jęczał też pewien pan, który w swym wykładzie próbował przekonać mnie, że wirus nakręcony jest medialnie. Może bym i uwierzyła, gdyby nie rzekł, że sepsę leczy się wlewami z witaminy C. Po takim twierdzeniu uznałam, że jego, przydługie wystąpienie, jest po prostu kolejną teorią spiskową.
O tym, jak to z wirusem było, dowiemy się po latach....

Zaczęłam szukać pozytywnych zjawisk wokół siebie.

Są, rety, są!

Na początku narodowej kwarantanny ugotowałam gar zupy fasolowej. Dwie fasolki uratowałam. „Posadziłam” je na gazie na słoiku z wodą. Takie przypomnienie z lat szkolnych. Moje pokolenie miało fasolkę w na gazie posadzić i każdego dnia opisywał zachodzące w niej zmiany. Taka praca domowa. Dziś, jak za starych czasów, fasolka pięknie rośnie.

Słońca coraz więcej i moje „świetliki” na baterie słoneczne wyłapują go też coraz więcej. Dłużej świecą.

Kwiatek doniczkowy zwany „grudnikiem” nadal stoi na stole i kwitnie. Do Wielkanocy dotrzyma. Jakiej Wielkanocy? Przecież przeniesiona na wrzesień! Hi hi ha ha! Od razu człek wpada w dobry humor jak sobie uświadomi pewne bezsensowne wypowiedzi.

Wieczorem miałam do wyboru dwa filmy, albo klasyk z serii Marvela, albo klasyk polski. Wybrałam „Seksmisję”. Nie ma to jak na świętą noc usłyszeć, że Kopernik była kobietą. Jako była feministka uwielbiam również słowa „Kobieta mnie bije!”. No i oczywiście nieśmiertelne twierdzenie o wywiadach i wizytach w zakładach pracy połączone z okrzykiem „Nas!? Bohaterów!? Prądem?!”.
Oj, udał się Machulskiemu film, oj udał.

Prawdziwe słoneczko zaświeciło mi wczoraj w porze poobiedniej.
Ktoś zadzwonił domofonem. Szok. Po prostu szok. Nikt mnie nie uprzedzał, że przyjdzie. Chciałam ryknąć „Czego!?”, myśląc, że to znajomi sąsiada z „ławeczki”, którzy często pod wpływem procentów wybierają zły przycisk.
Jednak wrodzona i nabyta kultura kazała mi rzec normalnie, jak do telefonu:
„Słucham”.
Po drugiej stronie rozległ się ciepły, młody głos:
„ Roznosimy maseczki dla seniorów. Mamy jedną dla pani i chcemy ją wrzucić do skrzynki”.
O.... przypomniałam sobie, ze rzeczywiście.... ktoś obiecał, iż osoby posiadające Miejską Kartę Seniora takowe od „miasta” dostaną....
Kiedy głos opuścił klatkę schodową, szybko pobiegłam do skrzynki na listy. Maseczka była. Wraz z informacją jak jej używać, jak prać, a właściwie wygotowywać. Dołączono również list do seniorów, z którego dowiedziałam się, że maseczki uszło Stowarzyszenie Motocyklistów Łomżyńskich Wild Dogs. Po drugiej stronie znajdowały się informacje co powinien senior robić w czasie kwarantanny, a co nie.
I było kolejna rzecz niesłychanie ważna – lista dostępnych poradni specjalistycznych, które funkcjonowały w łomżyńskim szpitalu. W momencie przemianowania go w szpital zakaźny przestały normalnie funkcjonować. My seniorzy dostaliśmy do ręki spis owych poradni w najbliższej okolicy. Parę łomżyńskich adresów też się tam znalazło.

Czy maseczka i lista specjalistów seniora uratuje? Nie wiem. Ale życie choć na moment stało się przyjemniejsze.


1 komentarz: