niedziela, 26 kwietnia 2020

Narodowa kwarantanna XLV – Sztuka dla sztuki


                      film na dziś „Skrzydlate świnie”

Wczorajszy dzień poświęciłam na wiosenne porządki w ciuchach. To znaczy ciężkie, grube swetry, nieco chudsze dżinsy i w miarę lekkie bluzki zamknęłam za pomocą odkurzacza w workach. Z nich wcześniej wyjęłam przewiewne sweterki, cienkie „rybaczki” i bluzeczki typu „mgiełka”. Znaczy się jesienno-zimowe zajęły miejsce ciuchów wiosenno-letnich i odwrotnie.
Okazało się, że przez pół roku ani nie przytyłam, ani nie schudłam. Wszystko pasowało i nic nie wrzuciłam do kontenera z napisem „Pomoc dla ubogich z pis”.

Potem wysłuchałam dwóch płyt, winylowych oczywiście, Pink Floydów. „The Wall” to wydanie dwupłytowe, więc w sumie płyt było sztuk trzy. Obejrzałam „Ziemię obiecaną”. Z kasety VHS nagranej własnoręcznie jeszcze przed tym, jak Wajda, też własnoręcznie, pociął taśmę i usunął najlepsze kawałki z Kaliną Jędrusik w pociągu. Jak młodzi nie wiedzą, o co biega, niech sobie poszukają. Mają internet od tego.

Wieczorem skupiłam się na przygodach Jamesa Bonda. Musiałam na ten czas przeprosić TVP1, bo tam był film. Szybko sobie to wybaczyłam, bo akurat „Skyfall” z Danielem Craigiem lubię, chociaż za samym Danielem nie przepadam.
W każdym razie owe liczne zajęcie na kwarantannie nie pozwoliło mi skupić się na bieżących wiadomościach.

Usłyszałam coś o odmrożeniu sportu i uruchomieniu „Orlików”.
Nie odmrozili? Przechodziłam niedawno obok jednego i lodowiska już tam nie było...

Usłyszałam, że ruszyć ma piłka nożna i żużel. Znaczy się sport zawodowy. Mecze ligowe będą.

Bez kibiców.

I jako kibic, niektórzy mówią nawet, że kibiol, mam sporo do powiedzenia na ten temat.

Jeszcze nie tak dawno zawodnicy krzyczeli do kibiców „Gramy dla was!”. Modne było twierdzenie „Mecz dla kibiców, nie dla sędziów!” Kibice stanowili właściwie sens sportowego widowiska. Tak jak widzowie w teatrze lub w kinie. Spektakl robi się dla widzów. Film kręci się też dla nich.

Ja może piszę częściowo w celach terapeutycznych (żeby nie zidiocieć na kwarantannie, rzecz jasna), ale chcę również, by ludzie mnie czytali. Nawet uznając, że to, co piszę jest idiotyczne.

Ale mecz bez kibiców? I to nie za karę?

Oczywiście, ze znalazłam odpowiedź na zagadnienie. W świecie sztuki.

Oto hasło „sztuka dla sztuki” (fr. l'art pour l'art), czyli sztuka jest celem sama w sobie. Poeta pisze dla siebie, malarz maluje dla siebie. Dzieło jest dziełem samo w sobie. Po raz pierwszy słynnego hasła użył w 1818 w swojej książce „O prawdzie, o dobru i o pięknie” Victor Cousin. „Hasło było wyrazem sprzeciwu wobec utylitaryzmu w sztuce, spełnianiu przez nią innych, oprócz estetycznych funkcji. Dzieło miało być doskonałe w swej formie, bez przypisywania nadmiernego wydźwięku, np. edukacyjnego czy politycznego. Koncepcja ta przewija się w poglądach wielu pisarzy i filozofów”. Hasło propagowane było przez niektórych twórców polskiego i europejskiego modernizmu, znaczy się na przełomie XIX/XX wieku, bardziej w stronę tego pierwszego.

Tłumacząc z polskiego na nasze, moje pisanie ma być ładne, ale wcale nie musi pełnić funkcji ideowej. Może być również brzydkie, jak się komuś nie podoba, ale nie musi pełnić funkcji poznawczej.

Czy zastanawialiście się, po co w domu są takie kwiaty w wazonie? 

Sens umieszczania paprotki i aloesu w doniczkach jest wiadomy. Ten oczyszcza powietrze, tamten kwiat leczy.

A taki tulipan? 

A taki goździk?

Nic, nul, żadnego pożytku.

A jednak jest.

Bo ładny. Taka sztuka dla sztuki.

Czy teraz piłka nożna i żużel będzie czymś takim? Kopiemy i jeździmy wokół stadionu dla samej idei kopania lub jazdy?
(Szczerze mówić nie dosłyszałam, czy zawody będą odbywały się równocześnie? I tu stadion, i tu stadion....)

Czekam więc z utęsknieniem na pierwszy mecz bez publiczności. Oczami wyobraźni widzę kibiców stojących pod stadionem w przepisowej odległości od siebie. Tak jak podczas protestów bodajże w Izraelu. Kibice stoją i też krzyczą. Na przykład "Sędzia wuj!" Bo sędzia zawsze jest ...ujem. 

Bo kibic meczu nie odpuści.

Oczywiście dotyczy to tylko „kopanej”. Głos wydawany przez żużlowy motocykl zagłuszy niestety każdego kibica.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz