film na dziś „Skrzydlate świnie”
Wczorajszy dzień poświęciłam na
wiosenne porządki w ciuchach. To znaczy ciężkie, grube swetry,
nieco chudsze dżinsy i w miarę lekkie bluzki zamknęłam za pomocą
odkurzacza w workach. Z nich wcześniej wyjęłam przewiewne
sweterki, cienkie „rybaczki” i bluzeczki typu „mgiełka”.
Znaczy się jesienno-zimowe zajęły miejsce ciuchów
wiosenno-letnich i odwrotnie.
Okazało się, że przez pół roku ani
nie przytyłam, ani nie schudłam. Wszystko pasowało i nic nie
wrzuciłam do kontenera z napisem „Pomoc dla ubogich z pis”.
Potem wysłuchałam dwóch płyt,
winylowych oczywiście, Pink Floydów. „The Wall” to wydanie
dwupłytowe, więc w sumie płyt było sztuk trzy. Obejrzałam
„Ziemię obiecaną”. Z kasety VHS nagranej własnoręcznie jeszcze
przed tym, jak Wajda, też własnoręcznie, pociął taśmę i usunął
najlepsze kawałki z Kaliną Jędrusik w pociągu. Jak młodzi nie
wiedzą, o co biega, niech sobie poszukają. Mają internet od tego.
Wieczorem skupiłam się na przygodach
Jamesa Bonda. Musiałam na ten czas przeprosić TVP1, bo tam był
film. Szybko sobie to wybaczyłam, bo akurat „Skyfall”
z Danielem Craigiem lubię, chociaż za samym Danielem nie przepadam.
W każdym razie owe liczne zajęcie na
kwarantannie nie pozwoliło mi skupić się na bieżących
wiadomościach.
Usłyszałam coś o odmrożeniu sportu
i uruchomieniu „Orlików”.
Nie odmrozili? Przechodziłam niedawno
obok jednego i lodowiska już tam nie było...
Usłyszałam, że ruszyć ma piłka
nożna i żużel. Znaczy się sport zawodowy. Mecze ligowe będą.
Bez kibiców.
I jako kibic, niektórzy mówią nawet,
że kibiol, mam sporo do powiedzenia na ten temat.
Jeszcze nie tak dawno zawodnicy
krzyczeli do kibiców „Gramy dla was!”. Modne było twierdzenie
„Mecz dla kibiców, nie dla sędziów!” Kibice stanowili
właściwie sens sportowego widowiska. Tak jak widzowie w teatrze lub
w kinie. Spektakl robi się dla widzów. Film kręci się też dla
nich.
Ja może piszę częściowo w celach
terapeutycznych (żeby nie zidiocieć na kwarantannie, rzecz jasna),
ale chcę również, by ludzie mnie czytali. Nawet uznając, że to,
co piszę jest idiotyczne.
Ale mecz bez kibiców? I to nie za
karę?
Oczywiście, ze znalazłam odpowiedź
na zagadnienie. W świecie sztuki.
Oto hasło „sztuka dla sztuki” (fr.
l'art pour l'art), czyli sztuka jest celem sama w sobie. Poeta pisze
dla siebie, malarz maluje dla siebie. Dzieło jest dziełem samo w
sobie. Po raz pierwszy słynnego hasła użył w 1818 w swojej
książce „O prawdzie, o dobru i o pięknie” Victor Cousin.
„Hasło było wyrazem sprzeciwu wobec utylitaryzmu w sztuce,
spełnianiu przez nią innych, oprócz estetycznych funkcji. Dzieło
miało być doskonałe w swej formie, bez przypisywania nadmiernego
wydźwięku, np. edukacyjnego czy politycznego. Koncepcja ta przewija
się w poglądach wielu pisarzy i filozofów”. Hasło propagowane
było przez niektórych twórców polskiego i europejskiego
modernizmu, znaczy się na przełomie XIX/XX wieku, bardziej w stronę
tego pierwszego.
Tłumacząc z polskiego na nasze, moje
pisanie ma być ładne, ale wcale nie musi pełnić funkcji ideowej.
Może być również brzydkie, jak się komuś nie podoba, ale nie
musi pełnić funkcji poznawczej.
Czy zastanawialiście się, po co w
domu są takie kwiaty w wazonie?
Sens umieszczania paprotki i aloesu
w doniczkach jest wiadomy. Ten oczyszcza powietrze, tamten kwiat
leczy.
A taki tulipan?
A taki goździk?
Nic, nul, żadnego pożytku.
A jednak jest.
Bo ładny. Taka sztuka dla sztuki.
Czy teraz piłka nożna i żużel
będzie czymś takim? Kopiemy i jeździmy wokół stadionu dla samej
idei kopania lub jazdy?
(Szczerze mówić nie dosłyszałam,
czy zawody będą odbywały się równocześnie? I tu stadion, i tu
stadion....)
Czekam więc z utęsknieniem na
pierwszy mecz bez publiczności. Oczami wyobraźni widzę kibiców
stojących pod stadionem w przepisowej odległości od siebie. Tak
jak podczas protestów bodajże w Izraelu. Kibice stoją i też
krzyczą. Na przykład "Sędzia wuj!" Bo sędzia zawsze jest ...ujem.
Bo kibic meczu nie odpuści.
Oczywiście dotyczy to tylko „kopanej”.
Głos wydawany przez żużlowy motocykl zagłuszy niestety każdego
kibica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz