sobota, 25 kwietnia 2020

Narodowa kwarantanna XLIV – Ciężki żywot emeryta


                        film na dziś „Znachor”

Właściwie gdybym chciała napisać jakiś chwytliwy felieton, by był czytany przez setki, tysiące ludzi to pewnie powinien być o polityce, technologii 5G lub kościele.

Pierwszego tematu unikam jak niekontrolowanego ognia. Wszyscy o tym piszą i nie ma jak się przebić.

Na temat nowoczesnych technologii się nie znam. A kościół w czas narodowej kwarantanny zamilkł. Czasami pojawiają się jakieś memy, czasami jakiś ważny biskup powie coś mniej ważnego. Ale w zasadzie kościół milczy. A szkoda, mógłby tak wyciągnąć rękę do narodu. I to nie z tacą...

W każdym razie w czasach postępującej normalizacji trudno o dobry temat poza prezentowanymi powyżej. Dlatego będzie o emerytach. A konkretnie o ludziach 60+.

Udowodniono niedawno naukowo, że wskazany przeze mnie wiek to obecnie już nie wiek senioralny. Teraz senior zaczyna się od 65+. Póki co, oprócz godzin w sklepie dla seniorów, nie zmieniono innych postanowień i nadal mogę korzystać z wielu ulg. W takim pociągu na przykład.

I niech nikt nie waży się zmieniać. Jesienią chcę jechać nad morze.

Emerytowi w zasadzie powinno być dobrze. Jeśli jego dzieci usamodzielniły się, to mieszka on sam lub z osobą towarzyszącą w swoim M. Ma w nim praktycznie wszystko, co mu do życia potrzebne. Sprzęt domowy wymienia jedynie wtedy, gdy mu się takie krzesło rozleci i nie można go naprawić. Bo obecny emeryt pochodzi jeszcze z pokolenia, które naprawiało.

W porządku, zgadzam się z waszymi sugestiami – ta stara lodówka jeszcze da się naprawić. Ta z dzisiejszych czasów już nie, bo koszt jej naprawy przewyższy koszt nowej.

Jeśli emeryt pracował i budował najpierw taką PRL, potem RP to zawsze jakąś emeryturę ma. Na luksusy go nie stać, ale na przeżycie jest.

Przebywając w takiej kwarantannie jak obecnie, emeryt powinien znacznie mniej wydawać. A do tego powinien lepiej się psychicznie czuć.

Nie kuszą go bowiem sklepy ofertami promocji. Nie kusi widok szynki jak za Gierka. Nie ma w skrzynce reklam oferujących odmłodzenie po zjedzeniu pierogów ruskich produkcji chińskiej. Słowem, emeryt jest odcięty od wszelkich pokus, na które go nie stać.

Rano je sobie zupkę mleczną na chudym mleku. Na obiad pożywną zupkę zwaną ziemniaczaną. A na kolację kromkę chleba z twarogiem, chudym rzecz jasna. I żyje.

Oczywiście wszystko to jest jasne i proste pod warunkiem, że emeryt jest zdrowy. To znaczy, niecałkowicie zdrowy. Bo każdy 60+ jest chory. Jeśli na nic się nie leczy, znaczy się niedługo zejdzie, bo ukryta w nim choroba powali go w jednej chwili.

Taka znajoma emerytka Zofia leczy się już od ponad dwudziestu lat. Jest nieustająco chora, ledwo chodzi, ale jakoś żaden wirus jej nie chwyta. Nawet sezonowej grypy nie przechodzi. Żyje bardzo skromnie i jest chodzącym dowodem na to, że do życia człowiekowi żaden „Ballantines” nie jest potrzebny. Teraz też ma się bardzo dobrze.

(Choroba, dlaczego po raz pierwszy po wyjściu z domu kupiłam cały litr tego napoju życia?)

Emeryt na kwarantannie powinien mieć się zatem dobrze. Są emeryci, co szyją maseczki. Są tacy, co nadrabiają zaległości książkowe. Są tacy, co siedzą nałogowo przy telewizorze.
Ich postawa wobec spraw bieżących zależy od tego, przy jakim programie telewizyjnym siedzą. 

Zofia siedzi przy TVP. Nikt z opozycji jej nie wytłumaczy, że dla psychicznej równowagi powinna oglądać również TVN. Zofia ma się za tradycjonalistkę, jej rodzice oglądali tylko TVP i ona też ogląda. Tłumaczenie, ze za czasów rodziców była tylko TVP, nic nie daje.

Sytuacja może być również odwrotna. Emeryt tkwi tylko w TVN, od czasu do czasu wrzuca Polsat. Też brak obiektywizmu. A przede wszystkim brak argumentów w dyskusji z opozycją z TVP.

No tak wasz głos w mej głowie już się odzywa. Uważacie, że współczesny emeryt ogląda tylko wiadomą telewizję wiadomego ojca... I tu was zaskoczę.

W moim otoczeniu 60+, nikt nie ogląda. Podejrzewam, że średnia wieku wiadomych mediów jest grubo powyżej 65+...

Dzisiejszy młody emeryt słucha muzyki rockowej, bo na takiej się wychował. Ogląda filmy fantasy. Chodzi na plenerową siłownię. A dla równowagi – bywa w filharmonii i płacze nad losem Marysi ze „Znachora”.

I nie wie, czy weźmie udział w nadchodzących wyborach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz