środa, 8 kwietnia 2020

Narodowa kwarantanna XXVII - Wampiry, zombie i jogging


       film na dziś "Underworld"

Tak, moi drodzy.... to już cztery tygodnie, jak siedzę w zamknięciu. Dopada mnie syndrom więźnia, ale co tam. Nie daję się. Wprost przeciwnie. Ostatnio nawet humor mi dopisuje.

Rzeczywistość za oknem robi się coraz śmieszniejsza.

Dzwonię wczoraj do kuzynki, by dowiedzieć się, jak sobie radzi w ten trudny czas. Kuzynka oczywiście radzi sobie. Żyje. Młodzi robią jej zakupy, no i niestety nie ma psa. Brak psa powoduje, że wychodzi tylko na balkon.

Ja, jak wiecie psa mam i swoje M3 opuszczam. Dobrze, napiszę, że tylko 100 metrów od domu. Wczoraj nocą spotkałam swoją czytelniczkę. Zwróciła mi uwagę, że od domu jestem za daleko. Choroba, skąd wiedziała, że ja to ja? Ale w sumie fajnie spotkać kogoś, kto mnie czyta. Pozdrawiam!

Tak więc kuzynka psa nie ma. Chciała się jednak wyrwać choć na moment z czterech ścian. Jako cel wycieczki – ucieczki wybrała cmentarz. W sumie miejsce spokojne, ciche, bezludne. Zaludnia się jedynie dwa razy do roku – na początku listopada.
Niestety, pochwaliła się swojej młodzieży. Ta całkowicie zakazała. 

Bo jest całkowity zakaz wstępu na cmentarze.

Potwierdziłam. Było o tym w internecie.

Gdzie sens, gdzie logika tego zakazu? Sorry. Nie wiem. Nie rozumiem. Zarobiona jestem.

Być może jest to wiara w zmartwychwstanie? Jako naród katolicki wierzymy, że kiedyś podniesiemy się z grobów? Czyżby ten czas miał nadejść w związku ze zbliżającymi się świętami?

Być może jest to wiara w zombie? Mały, wredny hitlerek, zwany swojsko koronawirusem, obudzi zmarłych i będziemy mieć dobę  żywych trupów?

Być może nasze cmentarze są miejscem pobytu krwiożerczych wampirów, których ostatnio kultura masowa wyprodukowała tysiące? Tacy krewni Edwarda ze „Zmierzchu” czy Selene z „Underworlu”?

Z której strony by nie patrzeć, jak tacy z grobów wstaną, to się na cmentarzu zrobi tłum nie do ogarnięcia. Może więc lepiej na te cmentarze nie chodzić?

Drugie niezwykle ważne pytanie dnia zadała sąsiadka. Oznajmiła, ze zupełnie pogubiła się w rozporządzeniach i już nie wie, co tak naprawdę jest jej „niezbędne do życia”. Ktoś odpowiedział, że to policja zweryfikuj jej potrzeby. Bo jeśli wyjedzie na swoją działkę po skitraną tam w kopcu marchewkę do świątecznej sałatki warzywnej, zatrzyma ją policja, to różnie może być. Policjant lubiący sałatkę, znaczy się wegetarianin – przepuści. Ale mięsożerny może mandat wystawić. W wyniku ożywionej dyskusji z mojej strony padły słowa Kartezjusza „Wątpię, więc myślę. Myślę, więc jestem”, na co sąsiadka zadała kolejne pytanie godne Szekspira - „A czy ja jeszcze jestem?”. No właśnie.... czy moją niezbędną potrzebą jest „być czy nie być”, myśleć czy nie myśleć, jeść czy nie, bo i tak później wszystko w sedesie....

Kiedy wydawało mi się, że już nic wczoraj mnie nie zaskoczy, moje życie na kwarantannie, narodowej rzecz jasna, przerosło Bareję.

Blisko mnie znajduje się szkolne boisko. Nie byle jakie, bo to taki mały stadion. Po zajęciach szkolnych zostaje on zamknięty i teoretycznie nikt na niego wstępu nie ma. Teoria sobie, a praktyka sobie. Odkąd jest (ile to już lat? 10? 15?) popołudniami i wieczorami uprawiają tu jogging mieszkańcy osiedla.

(Rzecz jasna obecnie uprawiają go nocami).

Aby dostać się na bieżnię, biegacze wyłamali kilka prętów w ogrodzeniu i prześlizgują się przez otwory. Kiedyś próbowano je na nowo przyspawać, ale w końcu odpuszczono. I tak istniało ciche przyzwolenie na prowadzenie zdrowego stylu życia.

Wczoraj wychodzę z psem (legalnie, zupełnie legalnie 100 metrów od domu) i oczom nie wierzę. Na dwóch otworach biało-czerwona taśma i kartka formatu A4 z napisem „Zakaz wstępu na teren boiska szkolnego zpowodu epidemii koronawirusa” (pisownia oryginalna).

Co zrobił człowiek udający się na wieczorną przebieżkę? 

Przeskoczył ogrodzenie. 

Wybaczmy mu. Jego umiejętność szybkiego biegania będzie potrzebna w celu  wyłapywania wampirów lub zombie, kiedy te opanują cmentarz. Lub przynajmniej zwieje im sprzed nosa i rodzaj ludzki będzie uratowany. 



2 komentarze:

  1. Smieszne i niesmieszne. Przypuszczam, ze sa to zarzadzenia WHO(Swiatowej Organizacji Zdrowia) w obliczu pandemii, bo mieszkam w Hiszpanii i mam takie same zakazy. Nikt z nas nie pamieta pandemii na taka skale i zadna z instytucji medycznych nie byla na to przygotowana. Najskuteczniejsza walka z epidemia - to calkowita izolacja spoleczenstwa - trzymac dupe w domu za wszelka cene. I dlatego wszelkie przestrzenie, gdzie ludzkich owadow moze sie nagromadzic, zamyka sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część ludzi przegina.... zwłaszcza w dużych miastach. Na prowincji, gdzie są mniejsze skupiska ludności, jest po prostu "luźniej". w normalnych czasach, kiedy w wielkich miastach rozpoczyna się wieczorne życie, w małych ono całkowicie zamiera.

      Usuń