Z punktu widzenia Drogi Mlecznej wszyscy jesteśmy mieszkańcami wsi – napis przy dworcu
Warszawa Wschodnia od strony ulicy Lubelskiej
W kultowej polskiej komedii „Sami swoi” Kargul i Pawlak toczą sąsiedzką wojnę. Ale to Kargul jest tłumaczem ostatniej spowiedzi matki Pawlaka, bo ksiądz jedynie po niemiecku... Córka Kargula zostaje matką chrzestną Pawlakowego syna, kiedy tę planowaną rozbolały zęby i nie mogła uczestniczyć w uroczystości chrztu…
Gdy rozpoczynałam pracę, jako nauczyciel na wsi „daleko od szosy”, powiedziano mi, że „sąsiad we wsi bliższy niż brat w Ameryce”.
Kiedyś sąsiad z tej samej klatki schodowej niekoniecznie był przyjacielem, ale zawsze można było na niego liczyć. Symboliczna pożyczona szklanka cukru była „zadzierzgnięciem więzi” i pozwala wierzyć, że w razie nieszczęścia najbliżej nas mieszkająca osoba nie zamknie przed nami drzwi.
Czy tak jest dzisiaj? Temat do dyskusji…
Ale ostatnio powiało mi optymizmem. W ciepły październikowy weekend pojechałam do znajomych do Warszawy. W niedzielę wybraliśmy się do Kampinoskiego Parku Narodowego na długi spacer. Podjechaliśmy na parking. Stały na nim auta z warszawskimi rejestracjami. Szliśmy ścieżkami, kładkami, omijaliśmy stawy, patrzyliśmy na powalone przez przyrodę drzewa… Oddychaliśmy świeżym powietrzem, rozmawialiśmy ot tak sobie, o wszystkim i o niczym. Mijali nas ludzie na rowerach. Wyczynowcy, pędzący między drzewami i amatorzy, delektujący się jazdą po leśnych ścieżkach. Szli nimi ludzie w różnym wieku. Jedni pchali wózki z dziećmi, niektórzy prowadzili psy na smyczy, inni jak my - rozmawiali. Byli też biegacze. W krótkich spodenkach i w dresach.
I wiecie co w tej mieszaninie ludzi ze stolicy było najlepsze? Mijając się na spacerowym szlaku praktycznie każdy każdemu mówił … „Dzień dobry”. Kiedy zdziwiona zapytałam znajomych, skąd oni mają tylu znajomych na szlaku, usłyszałam, że to nie znajomi… inaczej, to znajomi na szlaku. Wśród drzew i krzewów wypada być miłym i sympatycznym – powiedziała koleżanka. Racja.
Przypomniałam sobie jesienny Bałtyk. Chodziłam z kijkami wzdłuż brzegu morza. Inni też. Często mówiliśmy sobie po prostu „Dzień dobry”.
Wszyscy mieszkamy na jednej Ziemi, która z Drogi Mlecznej wygląda jak mała wioska. Sprawmy, żeby żyło się na niej trochę milej. Jak na szlaku w Puszczy Kampinoskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz