niedziela, 17 marca 2019

Poprawne święta


biesiada12

tekst z kwietnia 2018

Jako człek odbiegający od standardów, święta spędzałam inaczej niż standardowa większość. Tegoroczne udało mi się jednak spędzić normalnie jak większość, co dla mnie było zjawiskiem wyjątkowym, prawie egzotycznym. W czasie ich trwania prowadziłam obserwacje socjologiczno-psychologiczno-obyczajowe. Następnie skonsultowałam je ze znajomymi, którzy święta spędzają jak obyczaj każe. Wszędzie było podobnie.

1. Poprawne święta to czas, kiedy spotyka się jeśli nie cała rodzina, to przynajmniej jej większość. Podstawową sprawą jest ustalenie miejsca spotkania głównego, znaczy się biesiady. Potem następuje zjazd rodziny przebywającej poza miejscem jedzenia i picia. Przyjeżdżający trafiają pod sufit krewnych i oto liczba mieszkańców M- ileś powiększa się dwukrotnie lub nawet więcej. Na podłogach materace, w łóżkach tłok. Ludzie z reguły są niewyspani, gdyż babcia Zosia lunatykuje. Wujek Henio chrapie. Niemowlę Stasia płacze, bo ma kolkę, a głowa rodziny wstaje o szóstej rano, by wyprowadzić psa. Pies oczywiście szczeka i budzi tych, co chcieliby choć w święta pospać do ósmej.
Ale wszyscy dzielnie zaciskają zęby, piją kawę, wszak są święta.

2. Podstawowym etapem świąt jest biesiada. Wówczas do grona tych, co przyjechali, dołączają miejscowi. Trzeba więc mieszkanie powiększyć. I tak rozkładany stół zostaje powiększony o biurko licealisty Tomka, bo są tej samej wysokości. Od sąsiadów wyjeżdżających na święta, pożycza się krzesła i taborety. Czasami nawet zastawę stołową. Mogą bowiem pojawić się niespodziewani goście, zwłaszcza w wigilię.

3. NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA przed rozpoczęciem biesiady – wybór kierowcy, czyli osoby, która będzie odwoziła gości do domu. Taki wybraniec może jedynie jeść. Dobrze, jeśli w gronie rodzinnym jest posiadający prawo jazdy abstynent. Od razu wiadomo, kto siądzie za kółkiem. W innym przypadku każda rodzina kieruje się własnymi zasadami typu: „Szwagier, ja woziłem w Boże Narodzenie, teraz kolej na ciebie”.

4. Obowiązują również zasady usadzania przy stole. Seniorzy rodu siadają w jednym miejscu, małolaty w drugim. Młodzi bardziej folgują sobie podczas imprezy, oddział geriatryczny zdecydowanie mniej. Bacznie obserwuje poczynania młodych. Oczywiście roczniki można wymieszać, co się z reguły dzieje około północy. Nie każdy jednak senior do tego czasu wytrzymuje. Taka ja nie wytrzymała....

5. Poprawne święta to jedzenie w nadmiarze. Na stole cholesterol i cukier. I tu zaczyna się problem dla osób mających problemy żywnościowe.

Taka ja na przykład, ma cukrzycę. W czasie poprzedzającym każdą biesiadną imprezę łykałam zawsze podwójną porcję leków i organizm jakoś wytrzymywał. W tym roku postanowiłam utrzymać poziom cukru w normie bez farmakologii. Ludzie! Ile trudu mnie to kosztowało! Kawałek białej kiełbasy zjadłam dopiero wówczas, kiedy biesiadny sąsiad przekroił swoją na pół i mogłam obejrzeć, czy nie jest zbyt tłusta. Do picia tylko woda. Pozwoliłam sobie na luksus – gazowana. Odpadły smażone ryby ( a mówią, że to danie postne....), schab ze śliwką, karkówka pieczona i …. odpuśćmy sobie wyliczankę. No i żadnego alkoholu, co dla mnie w okresie świąt jest wyczynem heroicznym, godnym upamiętnienia pomnikiem na Placu Piłsudskiego.

Gorzej mają w święta alergicy. Ci, zanim sięgną po sałatkę, muszą wypytywać gospodynię z czego jest, w obawie, by nie zawierała takiego na przykład słonecznika.

6. Poprawne święta to poprawna rozmowa przy biesiadnym stole. Broń Boże tematy kontrowersyjne i burza mózgów. Nie reformujemy politycznie państwa polskiego, nie wprowadzamy zmian w służbie zdrowia, jeśli w gronie biesiadników jest lekarz i niech nas święta chronią przed tematami religijnymi. Łatwo możemy obrazić czyjeś uczucia religijne. Można wspominać stare dzieje. Cześć gości wie o co chodzi i rechocze, druga cześć wypytuje. Panie mogą rozmawiać o ciuchach i potrawach, panowie o autach i sporcie. Stan zdrowia też jest tematem obecnym przy biesiadnym stole. Z reguły bywa też temat przewodni – wesele, chrzest, komunia, czasami nawet pogrzeb.

Po części oficjalnej, następuje część mniej oficjalna, ale taka ja, przedstawicielka seniorów do takowej nie wytrzymuje, zatem nie wiem jak wygląda.

Drugiego dnia świąt rodzina rozjeżdża się do domów. Podczas jazdy autostradą A2 zahaczają o wiadomy fast food. I mimo że w bagażniku w pudełkach po lodach świąteczne żarcie czyli tzw. gościniec, przynajmniej ciepłe ciastko do kawy musi być. Swoje w kolejce trzeba odstać, bo niektórzy posilają się hamburgerami i frytkami, by po świątecznej wyżerce jak najszybciej wrócić do rzeczywistości. W lokalu zatem tłum.

Zupełnie tak jakby się u cioci nie najedli....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz