wtorek, 26 marca 2019

Antyszczepienia w natarciu



tekst z października 2018

Ostatnio wdałam si ę w dyskusję o szczepionkach i ich skutkach ubocznych. Dotknęły mnie właśnie te ostatnie. Najpierw o mało nie polałam się ze śmiechu, potem wpadłam w czarną rozpacz, na końcu dopadł mnie równie czarny humor.

Wreszcie dyskusję przerwałam, bo wystraszyłam się - wszelka rozmowa z antyszczepieniowcam (lub antyszczepionkowcami... jak zwał tak zwał, wiadomo, że komputer wszystko takie na czerwono podkreśli) może doprowadzić do choroby anyszczepiennej. Objawi się tym, że człek zacznie wątpić w swój własny stan zdrowia, wszak był szczepiony, albo przyłoży rozmówcy w wiadomą część ciała. I wtedy kryminał ma jak w banku.

Argumenty owych ludzi są nieustannie takie same - rośnie lawinowo liczba chorób, zwłaszcza autyzmu, w związku z szczepieniami.

Rzeczywiście, nie da się ukryć. Prawie dwadzieścia lat temu w mojej szkole było jedno dziecko z autyzmem. Obecnie jest dwoje. Wzrost o całe 100%! Dzwonię do koleżanki z Wałbrzycha i pytam ją, o ile u niej w szkole ten lawinowy wzrost nastąpił. I kicha. Kiedyś miała dwójkę w klasie integracyjnej, teraz jest tylko jeden uczeń.

Proszę rozmówcę o dane statystyczne lawiny w środku jesieni. Oczywiście, że takich danych nikt nie prowadzi. Oczywiście, że to wina Tuska i "Dobrej zmiany" razem wziętych. którzy kolaborują z firmami farmaceutycznymi.

Próbuje wyjaśnić, iż część schorzeń lub zaburzeń, zwłaszcza o podłożu - nazwijmy to elegancko - psychologicznym, zaczęto nazywać dopiero od niedawna. Kiedyś też one funkcjonowały,  ale nazywane zupełnie inaczej. 5347c9db4eaee_o
Taka ja nazywana byłam dzieckiem wiatru i kurzu czyli tumanem oczywiście. Z matematyki rzecz jasna. W podstawówce oczywiście jakoś sobie radziłam, ale w szkole średniej - totalna katastrofa. Mój brak umiejętności liczenia, gubienia się w cyferkach rozciągnął się na fizykę i chemię. W tym przypadku na szczęście była jeszcze teoria... Do dziś mam niezwykły talent mylenia się na kalkulatorze! 

Liczyłam zatem na litość nauczycieli. I jakoś przebrnęłam szkołę średnią i nawet maturę z matmy zdałam.
Dziś miałabym orzeczenie o dyskalkulii i nauczyciel chodziłby koło mnie na paluszkach, tak jak ja muszę to robić w przypadku ucznia z dysleksją.

Kiedyś osoba inna niż wszystkie nazywana była dziwakiem, dziecko nieustannie biegające i psujące wszystko wokół - łobuzem. Dziś to albo człowiek z autyzmem, albo jego odmianą - zespołem Aspergera. ADHD też jest w modzie. Kto kiedyś słyszał o chorobie dwubiegunowej? Teraz nieźle na niej zarabiają psycholodzy i psychiatrzy.

Złośliwie można stwierdzić, iż wszystkie owe zaburzenia nazwali ludzie, których od pokoleń szczepiono i są to widoczne skutki uboczne szczepionek na czarną ospę, odrę, gruźlicę, dur brzuszny, krztusiec, ba nawet tężec jest na tej liście! 

Występujący dziś przeciwko szczepionkom też zostali kiedyś zaszczepieni. I oto mamy skutki uboczne. Wybaczcie kochani, nie solidaryzuję się z wami ani za grosz. Uważam, że szukacie przysłowiowej dziury w całym. Jeśli znacie przypadek złego wpływu szczepionki na człowieka, to pamiętajcie, że w drewnianym domu też cegła może spaść na głowę. Idąc chodnikiem lub stojąc na przystanku autobusowym możecie również zostać przejechani przez pirata drogowego lub człowieka, którego akurat za kierownicą dopadł zawał serca.

Pamiętajcie, że nie szczepiąc swoich dzieci narażacie inne na choroby i to nie poszczepienne. Jeśli wasze nieszczepione dziecko zachoruje na krztusiec, zarazi inne dzieci przebywające z nim w szkole! W imię czego narażacie innych? Czy chcecie, żeby traktowano  wasze potomstwo jak owych trędowatych?
Oj, przewraca się w grobie Ludwik Pasteur, co to ocalił świat przed wścieklizną.

No właśnie, każdego roku szczepię swego psa, żeby wściekły nie był. Muszę mu się przyjrzeć, czy aby nie miał skutków ubocznych... A może sama się zaszczepię, bo chyba zaczyna mnie dopadać wirus wścieklizny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz