czwartek, 28 marca 2019

Kto nie lubi świąt?

W naszym kraju, ba, w naszej kulturze zwanej śródziemnomorską, oznajmienie, że nie lubi się świąt tych w zimie i tych na wiosnę, graniczy z profanacją, tych świąt oczywiście oraz jest jednym z największych przestępstw. Aż dziwne, że jeszcze nie umieszczono go w kodeksie karnym i nie wyznaczono kary, na przykład w postaci spędzanie każdego dnia jak w święta. Póki co musi wystarczyć potępienie przez żyjących, a po śmierci - jeden z dziewięciu kręgów piekła Dantego. Wyrażanie swej negatywnej opinii o świętach odbywa się w najtajniejszy sposób, znaczy się najbardziej zaufanym ludziom i z reguły po gorzale.

W ciągu mojego już długiego życia, spotkałam się wielokrotnie z takimi, co świąt nie lubią. I nie wnikajcie, czy byłam najbardziej zaufaną, czy dużo wypiłam.

Czas na podsumowanie rozległej wiedzy.
Pierwszą grupę niech symbolizuje znajoma X. Mieszka w rodzinnej posiadłości wielopokoleniowej, wielodzietnej rodziny. Na co dzień jest jej dobrze, bo teściowie nie marudzą, a babcia zajmuje się kotami. W okresie około świątecznym przeżywa horror.

Do siedziby rodu zjeżdża się cała liczna rodzina, wszak święta muszą być spędzane w gronie rodzinnym. 

Znajoma X, jako gospodyni siedziby, musi zająć się przygotowaniem do świętowania. W tym momencie należało by wyliczyć choć kilka czynności: sprzątanie 180 metrów kwadratowych, łącznie z piwnicą, (nigdy nie wiadomo, gdzie rodzina zajrzy, by sprawdzić stan rodzinnego gniazda), następnie przygotowanie odpowiednich miejsc do spania ( wujek Józek nadal lubi spać na starym sienniku, bo mu dzieciństwo przypomina), ugotowanie, upieczenie, zakupienie itd. itp. O kosztach finansowych rodzinnego zjazdu nie wspomnę. 

Oczywiście, że teściowie pomagają, rodzone dzieci i mąż też. Ale i tak trzeba wziąć przed świętami kilka dni urlopu.

Potem przez dom przechodzi tornado w postaci rodziny, które po dwóch dniach pozostawia po sobie brudną pościel, porysowane panele podłogowe, pobite naczynia i jeszcze kilka innych pamiątek. Znowu trzeba sprzątać. Dlatego znajoma X świąt nie lubi. Dla niej jest to czas wytężonej pracy. Po świętach odpoczywa w biurze potężnej korporacji.

Druga grupa to przedstawiciele tych, co powinni uczestniczyć w najeździe na rodzinną posiadłość, znaczy się tworzyć tornado. Tymczasem oni tego nie lubią. Nie lubią sztucznych min przy suto zastawionym stole, rozmów w stylu „A co tam u ciebie w pracy?”, bo święta są od tego, żeby od pracy odpocząć.... wspomnień, co się robiło, jak się było małym... wszak dzieci rosną i nie powinny wiedzieć wszystkiego, co robił ich tatuś, kiedy był mały.... nieustannego zapraszania do jedzenie „Ojej, nie smakuje ci, popróbuj jeszcze tego”....

Oczywiście można uczestniczyć w zlocie, jeśli jest blisko domu i w każdej chwili można się z niego ewakuować. Coraz częściej przeciwnicy takiego spędzania świat wykupują pakiet świąteczny w domu wczasowym „Jutrzenka” w górach lub nad morzem i wyjeżdżają. Społeczeństwo solidarnie ich potępia, wszak święta należy spędzać w gronie rodzinnym, przy bigosie cioci Marysi, a nie w podejrzanym hotelu ze śniadaniem w postaci stołu szwedzkiego.

A co najciekawsze, mimo głośnego potępienia, coraz więcej rodzin wybiera taką formę spędzania świąt....

Dochodzimy do kolejnej grupy – ludzie ciężko pracujący, zwłaszcza single. Ci traktują święta jako dni odpoczynku. Najpierw toczą bój z rodziną, bo nie zamierzają uczestniczyć w żadnych jedzeniach, spotkaniach i piciach. Z tego właśnie powodu nie lubią świąt. Świat chce ich zmusić do świętowania w jeden określony sposób. Tymczasem ono chcą się wreszcie porządnie wyspać. Chcą wreszcie spędzić dzień w szlafroku przed telewizorem oglądając po raz enty przygody Kevina. Chcą posłuchać w ciszy ulubionej muzyki.

Kto jeszcze nie lubi świąt? Bardzo często ludzie samotni... Bardzo często nie dlatego, że są samotni. Bardzo często mają wrażenie, że ludzie obcy, zapraszając ich na święta, okazują litość. A oni tej litości nie chcą, po prostu. Spędzone w obcym gronie Wigilii nie uwalnia od trudnych wspomnień, od zapomnienia, że jest się samym. Czasami wręcz przeciwnie – potęguje owe uczucia...

Pozostaje już tylko wysnuć wniosek.

Wszyscy, co nie lubią świąt, jakoś je przeżyją. Życzę im wszystkiego najlepszego w poświąteczny czas!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz