wtorek, 26 marca 2019

Kampania wyborcza po raz ósmy - Długi weekend

 
7519802.6

tekst z listopada 2018

I zbliżamy się  do końca … Pierwsza tura wyborów samorządowych za nami. Szczęśliwi mieszkańcy miast, miasteczek i wsi, którzy swoich władców na tron powołali właśnie w pierwszej turze. Mogą sobie spać spokojnie, sprzątać banery, utylizować ulotki, chować urny wyborcze i zamiatać chodniki wokół lokali wyborczych.

O banery z twarzami nowych władców oraz tych, co przegrali, zabiegają schroniska dla zwierząt. Ponoć tak dobrego materiału do izolacji pomieszczeń dla bezdomnych piesków, jakim jest wyborczy baner, nikt jeszcze nie wymyślił. I dobrze, recykling w modzie. Pytanie tylko, czy taki ważny polityk zechce, by taki mało ważny pies lał na jego twarz na przykład. Bo tak się może zdarzyć, jeśli baner będzie ocieplał psią budę od spodu, znaczy się podłogi...

Aha, pies nie będzie, pies nie zanieczyszcza miejsca, w którym śpi. Mądry pies, oj mądry... Ciekawe, czy ktoś będzie prowadził statystyki, ile wyborczego plastiku trafi do schronisk....

Gorzej mają miasta, w których jest druga tura. Tu propaganda banerowo-plakatowa trwa nadal. Wiatr trochę psuje szyki tym, co powalczą w drugiej turze, bo zrywa tu i ówdzie takie tam i tego podobne.
W Ł. najwięcej elementów wyborczych powiesiła wiadoma dziewczyna, która stoczy bratobójczy pojedynek z wiadomym chłopakiem. Niestety, obecnie wiatr z nią nie współpracuje. Zrywa mniejsze elementy i rozrzuca po mieście.

Co? To oznacza współpracę? Można na to i tak patrzeć.

Taki wiatr zerwie plakat z głównej ulicy i poniesie na podwórko, gdzie przez czas kampanii wyborczej nie było żadnego. Przedstawiciele komitetów wyborczego po mieście już nie muszą biegać, by imię kandydatki na tron przypomnieć.
Druga sprawa, na którą zwróciłam uwagę, to głosowanie do tzw. sejmików. Oj trwało to liczenie głosów, trwało. Partie polityczne podniecały się, oj podniecały się, kto będzie na takim sejmiku rządził. Każdy marzył o roli takiego Gerwazego z „Pana Tadeusza”, jego mieczu zwanym Scyzorykiem, by móc powiedzieć:
„ Zapewne Pan o moim słyszał Scyzoryku,
Sławnym na każdym sejmie, targu i sejmiku”

Oczywiście miało to miejsce w trakcie liczenia głosów. Wcześniej jakoś nikt o te sejmiki nie walczył. Przynajmniej w Ł. Były debaty przedprezydenckie, kandydaci do rad gmin i miast roznosili samodzielnie ulotki, wysyłali SMS-y na wszystkie numery, które mieli w spisie na karcie SIM... do mnie na przykład dotarł SMS z Koszalina, Sopotu i Włocławka.

O kandydatach do sejmików panowała cisza... A tu nagle wybuchło, że sprawa ważna, priorytetowa.
Było, minęło.

I tak doszliśmy do najważniejszej sprawy na dziś.

Oto w trybie nagłym i alarmowym uchwalono, że dzień 12 listopada będzie dniem wolnym od pracy. Powodów do świętowania tego dnia, znaczy się leżenia bykiem w wyrze, jest sporo. Tego dnia w 1935 roku koło Łowicza spadł meteoryt, w 2003 na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie towarzyskim meczu piłkarskim Polska pokonała Włochy 3:1, no i oczywiście fakt najważniejszy, mocno podkreślany przez użytkowników internetu – 12 listopada 1962 odbyła się premiera filmu przygodowego „O dwóch takich, co ukradli księżyc” .

Tak, wiem, nie musicie mnie uświadamiać. Dzień wolny od pracy, który autentycznie wziął się z Księżyca, to największe pęto wyborczej kiełbasy w tegorocznej kampanii wyborczej. Rzuconej na barykady walki o tron w II rundzie. W wyniku tej walki mamy długi weekend, kiepski, bo listopadowy i grilla nie rozpalimy.
Zastanawiam się, ile wolnego dostaniemy podczas kolejnych kampanii wyborczych.
A obawiam się, że w trybie przyśpieszonym sejm może uchwalić obniżenie wieku uprawniającego do udziału w głosowaniu. Największą bowiem radochę z powodu dnia wolnego mają uczniowie starszych klas podstawówki i wykańczanej gimbazy. Ich gospodarka narodowa jeszcze nie dotyczy...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz