wtorek, 26 marca 2019

Nasze cmentarze



tekst z listopada 2018

Parę lat temu pojechałam na wycieczkę do Wilna. Po zwiedzeniu iluś kościołów (sorry, stanowczo za dużo, bo wszystkie zlały mi się w jeden i już zapomniałam, co gdzie było), udaliśmy się na polski cmentarz Na Rossie. Odszukiwanie grobów znanych osób było zajęciem znacznie ciekawszym. Oczywiście nie obyło się też bez polskiego narzekania.

Tym razem  dostało się ludziom mieszkającym w Wilnie po 1945 roku. W ocenie ich postępowania górowała pewna jedna pani, nazwijmy ją Basieńką, praktykująca katoliczka. Otóż pani Basieńka od momentu wejścia na cmentarz mocno krytykowała mieszkańców Wilna, władze byłego ZSRR i obecnej Litwy za brak opieki nad cmentarzem. Wilno nie należy do Polski, zatem niszczy się w nim wszystko, co polskie, począwszy od cmentarza.Nie neguję tego. Tak było. I nie tylko w Wilnie.

Kiedy wsiedliśmy do autokaru, by zwiedzać dalej, pani Basieńka swego monologu o potwornych Rosjanach i Litwinach nie przerwała. Niektórzy jej przytakiwali, inni zastanawiali się, jak przerwać upierdliwy słowotok.

Zadanie to spadło na mnie, bo jedynie ja miałam odwagę zakłócić przemowę uznaną przez niektórych za patriotyczną.

Pani Basieńka pochodziła z Wielkopolski, z części należącej przed wojną do Niemców. Ja też urodziłam się na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Zadałam więc pani pierwsze pytanie:
„ A ile u pani w mieście jest cmentarzy poniemieckich, takich na przykład ewangelickich?”
Kobieta wróciła z dalekiej podróży, ale szybko, bez zastanowienia odpowiedziała:
„Żadnego. Są tylko polskie i katolickie.”- odrzekła z dumą. 
„A gdzie podziały się niemieckie? Przecież przez stulecia mieszkali tam Niemcy. Nie umierali?”
Zaległa kłopotliwa cisza.

Tak, moi kochani... w mieście pani Basieńki i w moim Wałbrzychu nie ma niemieckich cmentarzy. Na ich miejscu są polskie groby. Po niemieckich, głównie ewangelickich cmentarzach pozostały aleje drzew, walące się budynki dawnych kaplic, ukryte pośród zarośli niszczejące nagrobki … na terenie jednego jest park, na terenie drugiego – jezdnia...

Nie mam moralnego prawa potępiać tych, co niszczyli polskie cmentarze. Moje pokolenie zniszczyło niemieckie. I tam i tu w ziemi zakopane były kości zmarłych ludzie. Każdemu zmarłemu należy się szacunek.

Ktoś niszczy cmentarze żołnierzy radzieckich, bo byli wrogami. Komuś nie podobają się nagrobki bez krzyży, bo ateistyczne. 

Kto oglądał film „Gangi Nowego Jorku” pamięta jego zakończenie – groby bohaterów, walczących o wpływy w mieście - na tle rozwijającego się miasta. Im miasto większe, tym groby mniejsze...

W przeddzień polskiego Święta Zmarłych przez nasz kraj przechodzi fala krytyki Halloween, zabawy nie mającej żadnego związku z żadną religią. A może zamiast udowadniania, że zabawki Hello Kitty wywodzą się od szatana, powinniśmy pomyśleć o setkach zniszczonych grobów nie przez szatana, tylko przez człowieka – z reguły wierzącego i praktykującego, tak jak pani Basieńka. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz