środa, 20 marca 2019

Normalna normalność

 
P1080551

tekst z 2018

Dziś trochę o normalności, czyli o określonych zasadach, które powinny być stosowane i nie powinny nikogo dziwić. Tymczasem ja dziwię się. Dziwię się coraz bardziej.

Moje zdziwienie zaczęło się jakieś 12 lat temu, kiedy byłam jeszcze czynnym nauczycielem. Jako taki byłam zmuszona „doszkalać się” czyli brać udział w różnych kursach doskonalących. Jako nauczyciel z dużym doświadczeniem teoretycznie sama mogłam takie kursy prowadzić. Ale tylko teoretycznie, ponieważ nie miałam uprawnień pedagogicznych do szkolenia dorosłych. To już wydawało mi się nienormalne, ale co tam. Jak mus to mus.

I oto podczas pewnego szkolenia dla wychowawców klas usłyszałam zdanie: „ Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy”. Były to słowa, które wpajano mi w pierwszych latach pracy, ich autorem był Anton Makarenko, pedagog rodem ze Związku Radzieckiego.

Oczywiście od razu pochwaliłam się znajomością historii pedagogiki licząc na szybsze zwolnienie z zajęć. Tymczasem popełniłam karygodny błąd. Pani prowadząca zajęcia oznajmiła, że żaden komunista tego nie powiedział. Ona ma wykład opracowany przez …. zapomniałam kogo, ale z germańska to brzmiało... i są to najnowsze osiągnięcia pedagogiki światowej. Po czym nastąpił słowotok, według mnie na podstawie tekstów Makarenki.

Był to moment przełomowy w moim spojrzeniu na rzeczywistość. Okazało się, że normalna to już ona nie jest.

Kolejne kursy utwierdzały mnie w tym poglądzie. Do tej pory uważałam, że jeśli uczeń zrobi coś źle, to powinien ponieść konsekwencje. Źle napisana klasówka – niedostateczny. Pobicie kolegi – obniżona ocena z zachowania. Brak pracy domowej lub nieodpowiednio wykonana - też słaba ocena...

Teraz uczono mnie inaczej.

Oto Jasiu napisał charakterystykę Telimeny, a miał opisać Jacka Soplicę. Kiedyś nauczyciel napisałby pod tekstem „Praca nie na temat”. Dziś już nie. Musiałby zadać pytanie – dlaczego Jasiu opisał ciotkę zamiast księdza? Może nie lubi osób duchownych? A dlaczego nie lubi? Oj, niebezpiecznie się robi.... może więc przyczyną jest inna... może Telimena wzbudziła w nim pożądanie.... też niedobrze... Jasia trzeba by wtedy do psychologa, bo jeszcze nie powinien pożądać.... Może nauczyciel w niedokładny sposób sformułował temat pracy domowej.... nieważne, że wszyscy w klasie zrozumieli, każdego ucznia trzeba traktować indywidualnie. Może do Jasia trzeba innymi słowami... A może po prostu normalnie drań jeden nie uważał na lekcji, nie zapisał tematu pracy i ściągnął z internetu nie to, co trzeba było!
Oto najnowsza metoda wychowawcza – dziecko trzeba chwalić, chwalić, chwalić, bo inaczej dzieciństwo będzie zmarnowane i wyrośnie na zakompleksionego człowieka. Oczywiście, że trzeba chwalić, ale nie za sprawy tzw. normalne.

Uczymy dziecko sprzątania zabawek, czyli wyrabiamy nawyk utrzymania porządku. Oczywiście, że chwalimy, na początku. Potem sprzątanie powinno stać się normą i już chwalić nie powinniśmy. Wprost przeciwnie – rozliczać z obowiązku sprzątania. Tak było kiedyś. Dziś rozliczanie dziecka ze sprzątania zabawek wcale nie jest normalne.

Uczymy dziecko słowa „przepraszam”. Czy zawsze trzeba je chwalić, jeśli go użyje? Przecież to normalne, że gdy postąpię nieodpowiednio wobec drugiego człowieka to powinienem go przeprosić.
Kelnerka pomaga starszemu człowiekowi w pokrojeniu potrawy. Jej gest trafia do internetu jako akt iście bohaterski, bo zrobiła coś, co do jej obowiązków nie należało! Dostaje za to nagrodę! Za co? Za przyzwoitość? Oczywiście, nie musiała tego robić, a niech się stary męczy, bo dziś nie ma czasu na gest zwykłej normalnej dobroci.

Młody człowiek w sportowym aucie stoi przed pasami i czeka aż opuści je człowiek poruszający się o kulach. Wzbudza zachwyt obserwatorów. Taki grzeczny, kulturalny. Dlaczego od razu zachwyt? No bo mógłby trąbić, wrzeszczeć, a w ostateczności staranować kalekę i zwalić swój czyn na rodziców, którzy go w dzieciństwie nie chwalili. Co jest tu normalne?

Młody człowiek ustępujący starszemu miejsce w autobusie – unikat, jakiś chory na umyśle czy co? Wszak dziś młode pokolenie jest zestresowane, zmęczone i im kilkuminutowa podróż na siedząco się należy. To jest dziś normalne. Ja się na to nie godzę.

Dziadek idący z wnuczkiem ze szkoły i niosący jego tornister – widzę to codziennie. Wnuczek ma już 10 lat, ale jest taki słaby, a tornister taki ciężki.... „To może wnuka zapisać na jakieś zajęcia sportowe?” - proponuję. Już chodzi. Na koszykówkę i lekkoatletykę. Rzuca piłeczką i biega. Dziadek też chodzi – na rehabilitację, bo starość nie radość i kręgosłup już nie ten. Dźwiganie tornistra w ramach rehabilitacji? To jest dziś normalne?

Pierwsza komunia w małym miasteczku – dzieci ustawiają się przed wejściem do kościoła. Na początku te w regionalnych strojach za 1500 zł. Skromnie ubrane w białych albach stają na końcu. To jest dziś normalne.

Tęsknię za starą normalnością. Pewnie stara jestem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz