sobota, 16 marca 2019

Nie przepraszam za Jedwabne


uid_59ad7ec2a8c87d41da1791df260aca091468744838430_width_633_play_0_pos_3_gs_0

Niedawno wypowiedziałam powyższe słowa w gronie pewnych zupełnie normalnych osób. Jedni byli oburzeni, drudzy zachwyceni. Obie strony argumentowały swoją opinię wypowiadając hasła polityczno – historyczne, których całe multum pojawiło się w związku z głośną ustawą. Tymczasem moje podejście do sprawy ma się całkiem inaczej.

Nie da się ukryć – pracowałam w Jedwabnem, w gimnazjum, w normalnej szkole. Kiedy pojechałam w Polskę i oznajmiłam, że właśnie w tej miejscowości uczę polskiego, padało nieśmiertelne pytanie: „I co?”. Jak to – co. Nic. Realizuję program nauczania. Robię klasówki. Sprawdzam prace domowe. Nic ciekawego. Norma. Pieniądze wpływają na moje konto regularnie.
Nie tego spodziewali się moi rozmówcy. Jedna z koleżanek powiedziała, że dla niej sama nazwa miasteczka wydaje się być z pogranicza fantasy z science fiction. Inna była pewna, że wszyscy chodzą tam z głowami opuszczonymi do dołu, na znak pokuty lub uniesionymi do góry – na znak dumy. Kumpel uważał, że wszyscy zaczynają dzień od wspomnień z 1941 roku i na tych wspomnieniach dzień kończą. Jego znajomy z kolei wysunął hipotezę, iż życie całej ludności wskazanej gminy upływa tylko i wyłącznie na rozmowach, analizach, rozmyślaniach na dany temat. Ktoś zapytał wprost, czy pracując w Jedwabnem, chodząc ulicami można poznać kto kogo, w jakim celu i kiedy załatwił. I oczywiście, czy ja, pracując w tej miejscowości czuję się winna popełnionej zbrodni.
Bzdura goniła bzdurę.

Niedawno przez sieć przemknął reportaż o tym, jak dwie panie dziennikarki wybrały się do Jedwabnego. Były oburzone, że nikt im nic nie mówi, że wszyscy milczą. Wysunęły nawet tezę, iż mijający na ulicach ludzie mają je za Żydówki, bo Polacy do Jedwabnego nie przyjeżdżają. Ot i kolejna bzdura.
Czy tak trudno uwierzyć, że miasteczko, w którym doszło do tragedii, żyje swoim rytmem, ludzie się tu rodzą, umierają, robią zakupy, a młodzież jest zupełnie normalna, a nawet lepsza. Z „gimbazą” pracowało mi się wyjątkowo dobrze. Dzieciaki były po prostu grzeczne, dobrze wychowane, a ich „wyskoki” mieściły się w kategoriach psychologii okresu dojrzewania. Zadawały mądre pytania, czytały dużo książek, słowem – pracowało się przyjemnie. Z dorosłymi również. Oczywiście, że zdarzały się sprawy problematyczne, konfliktowe. Ale gdyby nie różnice zdań między ludźmi, czas nie ruszyłby z miejsca i nadal siedzielibyśmy na drzewach wsuwając banany.

No dobra, w gminie Jedwabne banany nie rosną, ale znajdują się duże gospodarstwa rolne nastawione na produkcję mleka. Tym żyją ich właściciele. To jest powód do troski. Kto myśli, że rolnik posiadający setkę mlecznych krów, dzień zaczyna od wspomnień z 1941 roku, powinien naprawdę się leczyć.
Nie da się jednak ukryć, iż mieszkańcy miasteczka chcieliby zapomnieć o czasie minionym. I ja ich rozumiem. Doszliśmy bowiem do takiego etapu w analizowaniu Holocaustu, że zawsze kojarzy się on z miasteczkiem na Podlasiu. Podejrzewam, że gdyby teraz Marsjanie zniszczyli Ścianę Płaczu w Jerozolimie, w szukaniu przyczyn tego wydarzenia badacze historii i politycy trafiliby też do miejsca, o którym piszę. Cokolwiek by człek nie powiedział o zbrodni sprzed lat, zawsze będzie to źle powiedziane. Zawsze będzie to powód do wszczęcia kolejnej awantury. Ludzie mają prawo mieć tego dosyć.
Nie, nie będę przepraszała za czyny, których nie popełniłam. Mogę przeprosić za to, co było moim bezpośrednim udziałem. Nie żądam również przeprosin od potomków tych, którzy jakiekolwiek przestępstwa popełnili. Syn złodzieja nie musi być złodziejem. Za grzechy pokutuje ten, co je popełnił. Nie uznaję odpowiedzialności zbiorowej.

Przed wieloma laty na temat zbrodni w Jedwabnem wypowiedział się Marek Edelman. Po wielu latach znalazłam je słowa w sieci....

„20-04-2001
Ostatni żyjący przywódca Powstania w Getcie Warszawskim - Marek Edelman uważa, że tragedia żydowskich mieszkańców Jedwabnego powinna przynieść "oczyszczenie" w stosunkach polsko - żydowskich.
Jego zdaniem, śmierć Żydów z Jedwabnego nie może być wykorzystywana instrumentalnie i prowadzić do negatywnych emocji wśród Polaków i Żydów. To powinno być katharsis, to powinno pokazać każdemu człowiekowi do czego prowadzi nienawiść - do zbrodni - powiedział Edelman.
Komentując spory o to, czy polskie władze powinny przepraszać za mord Żydów z Jedwabnego, Edelman powiedział, że to nie przeprosiny są tutaj najważniejsze. Od przeproszenia nic nie przybędzie - mówił w telewizyjnych Wiadomościach Edelman. Podkreślił, że ważniejsze od tego jest przekazanie prawdy o tragedii i edukacja w duchu tolerancji. Trzeba uczyć od początku dzieci, że wszyscy są równi - podkreślał.”

Z tymi słowami utożsamiam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz