niedziela, 24 marca 2019

Pokój nauczycielski


P10004481Szkoła, której nie ma.... SP 4 przy ul. Piłsudskiego 100 w Wałbrzychu.... pokój nauczycielski na parterze..... budynek nie istnieje.... w tym miejscu jest dziś sklep.... 

tekst z września 2018


Kto z Was, starszego pokolenia, pamięta pokój nauczycielski w swej szkole? Ja oczywiście dwa, ten z podstawówki i ten z „ogólniaka”. Czym ongiś był dla ucznia ów pokój?

Sezamem ze skarbami. Miejscem zakazanym. Tajemnicą.

Do pokoju nauczycielskiego nie wolno było wejść, nie tylko bez pukania, ale również bez słynnego słowa „proszę” zza drzwi. Uczeń naciskał klamkę i z pokornie opuszczoną głową otwierał drzwi. Stawał w progu i przyciszonym głosem, prawie przepraszając nauczycieli, że zakłócił ich odpoczynek w czasie przerwy, wyjawiał powód przybycia.

W pokoju były dzienniki lekcyjne. Skarb, o którym marzyli uczniowie. Ach, dorwać się do swojego, poprawić lub dostawić oceny, usprawiedliwić nieobecność spowodowaną wagarami.... marzenia....
Zdarzało się, że dzienniki ginęły. W moim życiu były dwa takie przypadki. W podstawówce ponoć ktoś ukradł. Zawsze pierwsze podejrzenia padały na ucznia, który miał słabe oceny. Tak było i tym razem. Dziś zastanawiam się nad sensem i logiką takowej kradzieży, jeśli miała miejsce. Kiedy dziennik ginął, nauczyciele rozpoczynali sezon klasówek, kartkówek i odpytywań przy tablicy. Wraz z zniknięciem podstawowego szkolnego dokumentu, znikały stopnie. Nauczyciele rzadko kiedy notowali je w swych prywatnych notatnikach.

W drugim przypadku zaginięcia okazało się, ze ktoś zrobił kawał. Wszedł do pokoju i wsunął dziennik mojej klasy pod dywan. Trochę ucierpiał od „szpilek”, ale dotrwał do końca roku szkolnego.

W pokoju nauczyciele przechowywali klasówki. Jeśli człek źle napisał, to marzył, by dostać się do szafki, kartkę wyjąć lub.... podmienić na lepiej napisaną. Czy kiedykolwiek komukolwiek się udało? Szczegółów nie zdradzę, może jeszcze przestępstwo jest nieprzedawnione...

A pamiętacie, jak często zastanawialiśmy się, co nauczyciele robią w pokoju? Przyznajcie się, kto podsłuchiwał rozmowy?

Kiedy zostałam belfrem, strzegłam pokoju jak oka w głowie. To było nareszcie moje miejsce. Tu podczas przerwy spotykało się grono pedagogiczne, tu wymieniano wszelkie poglądy, rozmawiano o uczniach. I coś, co nieodłącznie z pokojem mnie się kojarzyło – tu palono papierosy.

Pokój z „podstawówki” zawsze pełen był dymu. Jak się wówczas mówiło „Siekierę można powiesić”.
Właśnie w związku z ograniczaniem palenia w miejscach publicznych, pokój nauczycielski zaczął się zmieniać...

W szkole, w której przepracowałam piętnaście lat, podjęto decyzję, żeby dla nauczycieli zorganizować „palarnię”. Wygospodarowano niewielkie pomieszczenie na końcu korytarza. Postawiono kilka krzeseł, stół i popielniczkę.

Po pewnym czasie ktoś przyniósł czajnik, pierwszą szklankę, potem kubek i... palarnia zmieniła się w pokój nauczycielki. Zaczęli tu przychodzić nie tylko palacze. Po prostu człowiek garnął się do człowieka. W dużym, jasnym pokoju nauczycielskim, po dwóch latach urządzono salę lekcyjną. Było to już w czasach, kiedy podczas lekcji opiekę nad dziennikiem powierzano uczniom. To taki element wychowawczy - nauka troski o powierzone mienie. Ocen nikt już nie dostawiał, bo nauczyciele mieli prywatne notesy i tam też oceny zapisywali.

W szkołach zmniejszała się również ilość uczniów, a co za tym idzie – liczba nauczycieli w szkole. Wiązało się to z ilością sal lekcyjnych. Praktycznie każdy miał swoją salę, w której prowadził lekcje. Tam też trzymał klasówki, kartkówki, pomoce dydaktyczne. I z reguły miał swój prywatny klucz.

Potem zakazano palenia w szkołach i nawet palarnie opustoszały...

Dziś pokoje nauczycielskie już nie są takie same. W wielkich szkołach zamykane na zamek szyfrowy nadal są niedostępne dla uczniów. Ale ci już nie mają marzą o wejściu do nich. Dziennik znajduje się w komputerze, który stoi w każdej klasie i strzeże go hasło nauczyciela, plan lekcji wisi na tablicy ogłoszeń, a nauczycieli podczas przerwy w pokoju nie ma... albo są na dyżurze i pilnują uczniów, albo załatwiają sprawy w sekretariacie.... albo uzupełniają dziennik elektroniczny lub przemieszczają się z jednego końca szkoły na drugi, bo mają akurat lekcje w dwóch różnych miejscach.... Czasami ktoś do pokoju zajrzy, czasami wypije herbatę....i wspomni czasy tamtych pokojów z dawnych lat ….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz