piątek, 22 marca 2019

Kampania wyborcza po raz drugi – wzrost kandydatów


1304324579_by_Przemo938_600

tekst z sierpnia 2018

Dzisiaj zrobimy przegląd kandydatów, którzy zaczęli się pojawiać jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej.

Zacznijmy tym razem od miasta W. i nie jest to na pewno Warszawa.

W tym mieście rządzi szanowany prezydent. Poprzednie wybory wygrał w pierwszej turze z 80% poparciem głosujących. Szacun na mieście ma i jest nadzieja, że miasto wybierze go ponownie, bo bez niego nie przeżyje.

Swą kampanie wyborczą zaczął na sportowo. W mieście latem organizowany jest bieg masowy zwany półmaratonem. Nasz prezydent-kandydat zorganizował treningi dla biegaczy, w których sam aktywnie uczestniczył.

Bieganie z prezydentem było bezpieczne pod każdym względem. Zwłaszcza medycznym, co niezwykle ważne w czasie upałów. Wszak kandydat to nadal czynny lekarz – kardiolog do tego. Można zatem było sobie biegać bez obawy o skutki uboczne. Media dokładnie opisywały każdy trening i pokazywały foto uśmiechniętych sportowców - amatorów.

Prezydent miasta Ł. na początek swej kampanii wybrał natomiast marsz. Udał się wraz z pielgrzymami na Jasną Górę. Oczywiście pielgrzymka nie miała żadnego związku z wyborami, bo człowiek już na takie pielgrzymki chodził, zanim został prezydentem. Tak oczywiście twierdzą ci, którzy do kościoła katolickiego chodzą lub dojeżdżają samochodami. Na 99% zagłosują na pielgrzyma.
Pielgrzymki lokalne media nie śledziły. Wiadomo tylko, że doszła do celu i wszystkich przywitał biskup, który na pielgrzymkę dojechał.

Cóż, jakie miasto, taka kampania. Dla zdobycia głosów robi się praktycznie wszystko.
W poprzednim tekście wspomniałam, że w mieście Ł. pojawił się nowy, niezwykle ciekawy kandydat. 

Czas na niego.

Ciekawy już z samego założenia – dziennikarz. A ten rodzaj ludzi z reguły wie wszystko, wyśledzi aferę, ba, sam z mało znaczącego wydarzenia taką aferę zrobić potrafi. Wiem coś na ten temat, bo dziennikarzem byłam.

Dziennikarz, nazwijmy go D. , ogłosił swą kandydaturę na wiadomym portalu społecznościowym. Od razu pojawiła się liczna grupa deklarująca poparcie w wyborach. Odezwali się nawet ci, którzy do urn nie chodzą. Na D. oczywiście zagłosują!

Najciekawsze było jednak to, że kandydat nie ogłosił żadnego programu wyborczego.... Stał się przykładem, że wystarczy konkretna osoba, by poparcie zyskać.

W tym momencie, przed miesiącem to było, przypomniałam sobie fragment historii polskiego parlamentaryzmu.

Oto w roku 1990 powstała Polska Partia Przyjaciół Piwa, której założycielem był satyryk Janusz Rewiński. Początkowo traktowana była żartobliwie, zarówno przez twórców jak i pozostałych Polaków. Ale w 1991 roku partia wprowadziła do Sejmu szesnastu posłów! W swej kampanii wyborczej PPPP promowała kulturalny styl picia piwa w pubach (stylizowanych na angielskie), zamiast wódki. Miało to zwalczać powszechny ponoć w Polsce alkoholizm. Losy partii nie ułożyły się pomyślnie. Podzieliła się wkrótce na frakcje „Małe piwo” i „Duże piwo”, a jej twórca – Janusz Rewiński podsumował, że „piwo nie jest ani ciemne, ani jasne, jest po prostu smaczne”.

W związku z tą historią kandydowanie D. na prezydenta miasta też zaczęłam traktować z przymrużeniem oka. Nie tylko ja. Pojawiły się opinie, że to prowokacja dziennikarska, happening i próba zwrócenia na siebie uwagi.

Z tym ostatnim akurat się nie zgadzam. D. znany jest w Ł. od wielu lat i jego potrzeba parcia na szkło została zaspokojna.

Swe działania D. rozpoczął sprytnie, od pytania do potencjalnych wyborców – z brodą czy bez? Znaczy się, czy ma podczas kampanii wyborczej golić się, czy też nie. Temat ważny, wszak kandydaci korzystają z pomocy różnych wizażystów, fryzjerów, kosmetyczek, a czasami nawet psychologów. Patrzcie - oto D. nie wydaje na to pieniędzy! D. pyta wyborców! I do wyborców się dostosuje!

Zdania na temat brody były podzielone. Sądząc po kolejnych fotkach na wiadomym portalu D. postanowił się jednak golić. Podjął również próbę konstruowania programu wyborczego. Naczelnymi hasłami stały się słowa Dobro, Prawda, Piękno i Życzliwość w mieście. Obwieścił również, że eksperci pracują już nad programem w różnych dziedzinach i wkrótce ujrzy on światło dzienne.

I oto nagle pewnego dnia D. zadzwonił do mnie i …. zaproponował miejsce na liście wyborczej, bo tworzy komitet i szuka odpowiednich ludzi do pracy na rzecz miasta, znaczy się kandydatów na radnych.
CDN.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz