Wałbrzych 2006 - Mecz Wspomnień - z numerem 8 - Stanisław Ignaczak
Zawsze przychodzi za szybko. Zawsze
szukamy jej przyczyn. Zawsze zastanawiamy się, czy nie mogliśmy jej
zaradzić. Zawsze pozostawia nas w żalu, zapłakanych i pełnych
wątpliwości w sens istnienia. Niestety, wszyscy do niej zmierzamy.
Śmierć.
Koszykarski Wałbrzych poniósł wielką
stratę. Na błękitne boiska odszedł jeden z najbardziej
zasłużonych dla Wałbrzycha koszykarz Stanisław Ignaczak. Chłopak
z mojej drużyny. Członek drużyny, który koszykówki mnie nauczył
i dzięki której koszykówkę pokochałam.
Na różnych internetowych stronach
można znaleźć statystyki dotyczące Jego gry. Oto dowiadujemy się,
że rozegrał 361 meczy, zdobył 3549 punktów co daje średnio 9,8
punktów na mecz. Grał w Górniku Wałbrzych i Resovii Rzeszów.
Zdobywał mistrzostwa i wicemistrzostwa kraju z Górnikiem Wałbrzych
i Resovią Rzeszów. Pada również nazwa Gwardii Wrocław, ale w
podanych na stronie
http://www.plkhistory.ugu.pl/index.php?profil=3847&tab=1 wiadomościach brakuje danych o udziale Staszka w rozgrywkach w tym klubie. Jest
natomiast wzmianka o grze w Gwardii Szczytno... W czasie swojej
kariery zdobył dwa tytuły Mistrza Polski - 1975 i 1982, trzy
wicemistrza – 1974, 1981, 1983, dwa razy wraz z drużyną wywalczył
trzecie miejsce w kraju - 1976, 1977, raz zdobył Puchar Polski –
1974.
Górnik Wałbrzych, I poł. lat 70-tych - od lewej: Janusz Krzesiak [*], Mieczysław Zenfler, Witold Domoradzki, Apolinary Podstawczyński, Stanisław Ignaczak [*]
Kim dla mnie był Staszek?
Oczywiście poznałam go zaczarowanego
dnia 3 lutego 1971 roku, kiedy w niewielkiej sali, zwanej szumnie
halą sportową, w Wałbrzychu przy ulicy Masarskiej (obecnie Plac
Teatralny) zakochałam się w koszykówce. A ta miłość, jak wiedzą
moi znajomi, zmieniła moje życie raz na zawsze.
Staszek był najmłodszym zawodnikiem w
drużynie. Wielki talent, nadzieja wałbrzyskiej koszykówki – tak
mówiono w „kuluarach” hali, znaczy się po prostu przy drzwiach
wejściowych w szatni dla kibiców.
Najmłodszy wyróżniał się sylwetką.
Wysoki i chudy. O takich mówiło się wówczas – długi.
Oczywiście, że wołano na niego - „Igła”. Niesamowita
zbieżność sylwetki z nazwiskiem! Moja koleżanka, kibicująca
Górnikowi na przełomie lat 70/80 pamięta natomiast nieco
późniejsze określenie Staszka - „Szpilka”: wysoki, chudy, a na
końcu niewielka głowa.
Wzrost wałbrzyszanina budzi dziś
sporo... kontrowersji. Otóż w wydawnictwach poświęconych historii
koszykówki w Wałbrzychu widnieje wzrost ….. 175 cm. Podejrzewam,
że ktoś popełnił klasyczną literówkę, a potem kolejny ktoś ją
powtórzył. Staszek na pewno miał powyżej 190 cm.
Na początku lat siedemdziesiątych spodobał się mojej koleżance, którą zabrał na mecz, żeby zobaczyła, co to koszykówka. Oczywiście, że zapytałam dlaczego akurat On... odpowiedź była prosta: „ Bo reszta to starzy ludzie, on jeden jest młody. U takiego młodego to jeszcze mam szansę”. No tak, jak człowiek ma trzynastkę na karku lat to wszyscy powyżej dwudziestki są starcami. Wtedy nie wiedziałam, ile owych lat Staszek miał naprawdę. Na swoje dwadzieścia jeden w 1971 roku zdecydowanie nie wyglądał. Panie by się cieszyły – wyglądał znacznie młodziej.
Staszka spotkałam na wczasach w
Dziwnowie. Był rok 1971, może 1972... Pojechałam do ośrodka
wypoczynkowego Kopalni Węgla Kamiennego Wałbrzych wraz z ojcem i
bratem. „Górnik” był wówczas klubem tejże kopalni, nic więc
dziwnego, że koszykarze przyjechali odpoczywać właśnie do
Dziwnowa. Było ich dwóch: Staszek Ignaczak i Grzesiek Karolewski (
uwaga! zagadka! jak na imię miał ten koszykarz? Niektóre źródła
podają, że Aleksander...).
Panowie przyjechali na dwa tygodnie i
zapewne świetnie się bawili. Oczywiście kłaniali się codziennie
mojemu ojcu. Staszek podrywał młodą, ładną brunetkę.
Wypatrywałam jej potem podczas meczów. Nie, to była tylko wczasowa
znajomość. Nigdy jej potem nie spotkałam. Ale wówczas zapisałam
na swoje konto kolejną informację o życiu prywatnym jednego ze
swych idoli. Takie czasy, internetu nie było i wszelkie informacje o
życiu prywatnym znanych osobistości trzeba było zdobywać w inny
sposób.
W 1973 Staszek przeniósł się do
Rzeszowa. Mówiono, że dostał „dobrą propozycję”. Mój Górnik
wówczas balansował nieustannie między I a II ligą. Potem Staszek
wrócił do Wałbrzycha. Od tamtego roku nie widziałam już Go w
grze.... powinnam pamiętać rok 1981... ale nie pamiętam. Ze
statystyk Staszka wynika, że w sezonie 1980/81 rozegrał tylko osiem
spotkań w barwach Górnika. To były te, na których nie byłam.
Wspominając wraz z koleżanką Staszka
pamiętamy go bardzo dobrze. Może brak konkretnych sytuacji,
wspomnień konkretnych czynów, ale jest to najważniejsze.... on
BYŁ. Po prostu – BYŁ. W pierwszej piątce. W koszulce z napisem
„Górnik” Wałbrzych. Był zawsze.
Ostatni raz spotkałam Go w 2006 roku
na niesamowitym meczu dawnych gwiazd Górnika Wałbrzych, meczu
wspomnień... Wystąpił obok Tadka Reschke, Mietka Młynarskiego,
Wojtka Krzykały i innych wielkich wałbrzyskich koszykarzy. Staszek
miał wówczas włosy bielsze od moich... Wtedy dopiero uświadomiłam
sobie, że jest ode mnie nieco starszy.... nieco... Wówczas zagrał
z numerem 8....
..... dla mnie zawsze będzie koszykarzem "Górnika" z numerem 6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz