tekst z sierpnia 2015
Coraz częściej na różnych portalach pojawiają się wpisy typowo geriatryczne. Oto ktoś wspomina grę w klasy, ktoś w chowanego. Inny zamieszcza zdjęcie trzepaka, jeszcze inny grupę kumpli kopiących piłkę na zarośniętym trawę, chyba, pastwisku.... To znak czasów! Jakich? A takich, w których pokolenie uczące się komputera i tworzące podstawy internetu dorosło do wieku poważnego. Teraz może sobie powspominać oraz ponarzekać na współczesny świat, bo już mu wypada.
Poniekąd zaliczam się do tego pokolenia. Bałam się dotknąć klawiatury komputera. Podobnie było z telefonem komórkowym. Za to pamiętam swoją pierwszą komórkę, pierwszy komputer stacjonarny, pierwszy laptop i pierwszy tablet. Ten ostatni akurat był nagrodą w konkursie poetyckim, w grudniu ubiegłego roku.
Zatem też mam prawo wspominać, jak to ongiś bywało. Do postu wrzuconego przez pewnego dojrzałego o szabrowaniu w pobliskich sadach, dorzuciłam wpis „Zawsze stałam na czatach”. Nie pochwaliłam się jednak, że najlepszy zbiór cudzych owoców przydarzył mi się na koloniach letnich. Trzeba było wtedy ukradkiem wyjść z zamkniętego budynku (przez okienko w toalecie), po cichu minąć plac apelowy i równie cicho przemknąć do sadu.
Wstyd, hańba, gdzie byli wówczas kolonijni wychowawcy? Dziś za nieupilnowanie młodzieży kryminał jak w banku! O odszkodowaniu dla sadownika już nie wspomnę.
Brnijmy dalej w niepedagogiczne przykłady. Próby wejścia za darmo do kina - zaliczone, na mecze „Zagłębia” Wałbrzych – obowiązkowe, wszak byłam kibicem Górnika i wspomaganie finansowe konkurencji nie leżało w moim interesie. Dlaczego w ogóle chodziłam na „Zagłębie”? Piłkarze grali w ekstraklasie, przyjeżdżały najlepsze drużyny z Polski....
Pierwsze papierosy? Oczywiście, że były. Oczywiście, że …. po treningach sekcji lekkoatletycznej. Oczywiście, że w toalecie. Pozostały na 26 lat, ale od 11 już ich nie ma.
Bójki... były, ale lali się głównie faceci, znaczy się koledzy. Zawsze mieli jakieś honorowe sprawy. Kiedyś jednak jednemu przyłożyłam, bo za bardzo mi podskakiwał. Od tamtej pory rodzaj męski boi się mnie. Tak mu już zostało.
Brnijmy dalej w życiorys pokolenie, które było znacznie lepsze od dzisiejszego.
Literatura wspaniałych czasów:
„Podróż za jeden uśmiech” Bahdaja – nie dopilnowane przez zakochaną ciocię małolaty wyruszają autostopem z Krakowa na Hel. Dziś – sprawa w sądzie o odebranie praw rodzicielskich, a ciocia – wyrok w zawieszeniu.
„Niewiarygodne przygody Marka Piegusa” Niziurskiego – blisko kontakt dziecka z przestępcami. Dziś – nagłówki gazet „Gdzie była policja?”.
„Pan Samochodzik i….” Nienackiego – dorosły facet zabiera dzieci na tajemnicze wyprawy swym dziwnym autem. Dziś – pedofil!
„Stawiam na Tolka Banana” – dzieci musza zająć się same sobą, tworzą szajkę. (Na szczęście trafia się harcerz). Dziś – patrz do góry – sprawa w sądzie, rodzina zastępcza i tyle.
Były też późne powroty do domu i niepedagogiczne zachowanie rodziców. Zamiast umoralniającej rozmowy, od razu kara bez próby wyjaśnienia przyczyny spóźnienia, a człowiek zawsze wymyślił jakiś niezły bajer... Totalne łamanie praw człowieka.
Złe oceny w szkole – też były. Pyskowanie nauczycielom – a jak! Obecne! Wyzywanie kolegów – a dlaczego nie?
I za wszystko odpowiednia kara. Już nie będę pisała jaka, bo to niepedagogicznie. Natychmiastowa. Bezdyskusyjna. Zło zniszczone w zarodku.
Zresztą praktycznie wszyscy wychowywaliśmy się wówczas w rodzinach patologicznych. Rodzice urządzali balangi w domach i obowiązywała zasada – wódka na stół, dzieci od stołu. Kiedy w wieku niemowlęcym ryczeliśmy wniebogłosy, sąsiadka nie dzwoniła po policję. Dziecko musiało się wypłakać, jeśli alarm nie był spowodowany mokrą pieluchą.
Istne średniowiecze, no nie?
Niedawno ponownie przeczytałam „Bezgrzeszne lata” mistrza Makuszyńskiego. Oto w trakcie zabawy w Indian omal nie spalono żywcem kolegi. Do prawdziwego pojedynku o dziewczynę użyto ukradzionych, starych pistoletów. Jeden nawet wypalił. Na lekcjach uczniowie mieli starannie opracowany system podpowiadania. Wypisywanie obraźliwych wierszyków pod adresem nauczycieli, rety – księdza!- też było obecne.
Jeśli moje pokolenie żyło w średniowieczu, to w jakich czasach żyło pokolenie Makuszyńskiego?
I z tym pytaniem Was zostawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz