tekst z 2017 r.
Nie wiem, czy zauważyliście, że spotykając dawno niewidzianą osobę, od razu ma ona dla was dobre rady? Jeśli człowiek przytył, z mety otrzymuje sposoby na odchudzanie, bo znajomy uważa, że cierpi się z tego powodu. Gdy zwierzamy się, że jakoś w portfelu pusto – masa sposobów na podjęcie pracy za pieniądze, bo forsa to najważniejsza sprawa w życiu. Samotność – rety, ile to metod na poderwanie faceta lub facetki! Trzeba przecież kogoś mieć. I tak dalej…
Właśnie dostałam zaproszenie do rodziny, której nie widziałam ….lat. Ale waham się, czy jechać. Kilka lat temu taka wizyta była totalną klapą.
Już od przekroczenia progu kuzyn zlustrował mój wygląd i zauważył, że znacznie się powiększyłam od poprzedniego widzenia się. Wyjaśniłam, że co prawda jest mnie więcej, ale za to nie palę. Coś za coś.
I kuzyn mnie zaskoczył. Szybko włączył komputer, znalazł odpowiednią stronę, wydrukował kilka kartek z… kuracjami odchudzającymi, adresami poradni odchudzających, stron internetowych z wczasami. Oczywiście przekazał mi to z troską o moje zdrowie psychiczne i fizyczne, wszak cierpię z powodu swych nadmiernych kilogramów. Próbowałam wyjaśnić, że gdyby zrzucenie ponikotynowych kilogramów było tak proste, jak mówi internet, dawno bym to zrobiła. Sprawa jest znacznie trudniejsza… Nic z tego. Kuzyn przytoczył liczne przykłady znajomych, którzy łatwo i przyjemnie pozbyli się tłuszczu, bo ćwiczyli, nie jedli kolacji itd. W końcu przerwałam. Ja się sobie podobam. „A jak się komuś nie podobam, to niech nie patrzy” dopowiedziałam we wnętrzu.
Na zewnątrz z uśmiechem rzekłam, że zawsze zadziwia mnie fakt, iż wczasy odchudzające są drogie, chociaż obowiązuje na nich ścisła dieta. W wyniku tego kuzynostwo zaczęło ubolewać nad stanem mego emeryckiego portfela. Westchnęli ciężko stwierdzając, że za takie pieniądze to ani żyć, ani umrzeć. Co zatem powinnam robić? Oczywiście, że znaleźć sobie pracę. Jako była nauczycielka – korepetycje. Nic z tego, brak chętnych do pobierania nauki z języka polskiego. „To zacznij uczyć matematyki! Młodzież ma kłopoty na maturze z tego przedmiotu” – dokonała kopernikańskiego przewrotu kuzynka. Oczywiście, nic trudnego, zwłaszcza dla człowieka, który myli się nawet na kalkulatorze, bo ma tzw. dyskalkulię. Było jeszcze kilka innych porad, co jedna to lepsza. Wyjazd do Anglii na zmywak też był, a jak!
Gdyby to było takie proste… gdybym mogła nauczyć się matematyki, myć przez kilka godzin naczynia, zabawiać niemowlęta, których kręgosłup nie pozwala mi nosić na rękach, gdyby...
Przypomniała mi się historia pewnego małżeństwa. Najpierw w tragicznym wypadku zginęła im córka. Po latach pożegnali swoich rodziców. W pół roku po śmierci ostatniego, zmarł im jedyny syn. W wyniku różnych zawiłości losu i procedur, chcąc w ramach spadku otrzymać mieszkanie, zajmowane przez dziadka i syna, musieli sprawę skierować do sądu. Zrezygnowali. Ludzie nie mogli zrozumieć takiego podejścia do sprawy. Jak można nie chcieć mieszkania? Majątku? Można. Jeśli straciło się wszystko, co najcenniejsze, można.
Nie opowiadałam tej historii kuzynom. Nie zrozumieją. Tak jak nie zrozumieją mnie, że owszem, forsa by się przydała, ale nie za każdą cenę.
No i sprawa, do której przywykłam: „Nadal nie masz nikogo?”. Nie mam i co z tego? Kuzyn znowu wylądował przy kompie. Teraz szukał portali randkowych. Wydrukował. Koniecznie mam tam zajrzeć, zarejestrować się i szukać, a nie siedzieć w domu.
W domu jak widać nie siedzę - wyjaśniłam – Jestem przecież u was. Chodzę na spacery z psem, na wernisaże i otwarcie wystaw w muzeum, bywam w kinie, chodzę na koncerty i to wcale nie muzyki poważnej. No dobrze, do pubu nie chodzę.
Ale kto wie, może po wyjściu od rodziny skoczę na „jednego”, bo zaczyna mnie trafiać… Podane przez kuzyna portale randkowe znam. Jakoś nikt sensowny na moje anonse nie zareagował. Takie życie, taki klimat.
Po opuszczeniu rodziny odwiedziłam pub, posłuchałam rapu, trzasnęłam nie „jednego” ale „dwa”. Teraz się obawiam, że sytuacja może się powtórzyć, a to może zagrozić alkoholizmem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz