poniedziałek, 4 marca 2019

Niech żyje wolność!


tekst z sierpnia 2015
Wielkimi krokami zbliża się sierpień i kolejne wybory. Odmieniane w wszelkiego rodzaju koniugacjach i deklinacjach, związkach zgody, rządu i przynależności słowo „wolność” zaczyna królować w naszym słowniku.

Mamy zatem wolność wywalczoną, wolność polityczną, wolność demokratyczną oraz wolność swobodną. Ta ostatnia zdecydowanie prowadzi do anarchii, bo traktowanie dosłowne hasła „Róbta, co chceta” sieje totalne zamieszanie. Wszak każdy chce, czego innego, gdyż każdy jest inny.

Wolność demokratyczna oznacza, że wolni są ci, co mają większość. Im wolno więcej, ponieważ idą w tłumie. Do czego taka wolność prowadzi, nie będę dziś mówić. Wszyscy wiemy.

Wolność polityczna pozwala nam mówić, co myślimy o politykach, byle by tylko nie ubliżać im, bo to grozi karą bez zawieszenia.

Wolność wywalczona tylko pozornie jest wolnością najbezpieczniejszą. Kiedyś jej nie było, teraz jest. O takiej wolności mówią ci, którzy ją wywalczyli. Zdarza się jednak, że o tego typu wolności mówią obecnie walczący o wolność, którą trzeba obecnie wywalczyć, by wolność była wywalczona.

Dobra, dosyć tej deklinacji i koniugacji. Zabierzmy się za historię.

Kochani, pełna wolność nie istnieje! Mamy tylko jakieś jej elementy, a jeśli są to tylko cząstki czegoś, to tego na dobra sprawę nie ma!

Człowiek nigdy nie był wolny. Już w raju dostał zakaz zrywania owoców z wiadomego drzewa. Potem dostał dekalog, jeszcze potem był Kodeks Hammurabiego, prawo greckie, prawo rzymskie… Dziś, oprócz kilku dżungli w postaci papierowych kodeksów prawnych, mamy przebój dzisiejszych czasów – procedury: mycia rąk w restauracji, obierania ziemniaków, traktowania własnych dzieci, zabawy w piaskownicy…Do tego dochodzi pochodząca z monarchii etykieta: temu kłaniaj się tak, tamtemu inaczej, z tym rozmawiaj dłużej, z tym mniej… 

Oczywiście, że możemy w wyborach głosować, na kogo chcemy, ale i tak po wyborach jesteśmy skazani na wolność demokratyczną, która wcale nie musi być naszą wolnością. Wolne wybory polityczne na szczęście są tajne i możemy się zawsze wyprzeć, na kogo to głosowaliśmy.

Gorzej z wyborami światopoglądowymi, znaczy się wyznaniowymi. Tu już musimy jasno określić swój wolny wybór i stać się jego… niewolnikiem. Większość religii ma bowiem charakter hierarchiczny. „Duchownych i osoby konsekrowane w Kościele katolickim obowiązuje posłuszeństwo. Odróżnia się hierarchię duchowieństwa od funkcji i godności kościelnych. Jest to podział analogiczny jak w wojsku, gdzie od stopni wojskowych (szeregowy, kapral czy generał) odróżniamy funkcje (dowódca, artylerzysta, pilot) czy też stanowiska (szef sztabu, naczelny wódz) „ – to nie ja, to Wikipedia.

W wojsku, jak wiadomo, wolności nie ma. Jest rozkaz. W kościele jak widać też tak jest. Od dawna niepokoi mnie fakt, że to właśnie kościół najczęściej mówi o wolności, kazał (lub każe?) o nią walczyć…

Pamiętam przecież, że najbardziej zniewolona czułam się pracując w szkole… katolickiej. Nic dziwnego. Przepisy i procedury wydawane przez księdza rządzącego były nie do podważenia.

Ostatnio w ramach ochrony młodego pokolenia przed pedofilami, dilerami i złodziejami, szkoły zamykane są podczas przerw między lekcjami. Taki uczeń jak przed ósmą wejdzie do budynku, to wyjdzie dopiero po zakończeniu lekcji. Jestem z pokolenia, które podczas przerw wychodziło na szkolny plac. Ba, w czasie dobrej pogody, nauczyciele wyganiali nas z budynku na boisko, po to, byśmy odetchnęli świeżym powietrzem. Dzisiejsza młodzież czuje się w szkołach zniewolona i marzy o jak najszybszym wejściu w dorosłe życie. Dzieciaki naiwnie wierzą, że dorosłość oznacza wolność. Zawsze uświadamiałam im, że jest wprost przeciwnie. Zamknięcie w szkolnym budynku to nic w porównaniu z piętnastominutową przerwą na śniadanie, walką o wyjście do toalety, rozliczanie z efektywnością pracy w porównaniu z czasem pracy, mobingiem, molestowaniem, zakazami, nakazami i wyjazdami integracyjnymi.

Gdzie ta wolność?

I wtedy mówię małolatom, że istnieje jeszcze jeden rodzaj wolności – wolność wyboru. Mogą przecież staranować woźną pilnująca drzwi wejściowych do szkoły, mogą wybić szybę, mogą ukraść klucze i wyjść na przerwie na świeże powietrze. Tyle tylko co im z tej wolności wyjścia wówczas przyjdzie?   

Aha, a co z moją wolnością? Właściwie jestem wolna od momentu przejścia na emeryturę. Nie mam obowiązków, o forsę się nie muszę martwić, bo mam jej niewiele, piesek zdrowo się chowa, kataklizmy omijają moją działkę, nawet nad morze we wrześniu jeżdżę…

Mogę więc sobie zanucić refren …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz