historia z 2015 roku.... czy coś się zmieniło?
Kto z Was podróżuje autobusami dalekobieżnymi? Po co pytam i tak nie policzę. Zatem ja podróżuję. Odkąd PKP zaczęły ograniczać ilość pociągów w dalekie strony, nasza komunikacja samochodowa postanowiła je zwiększyć. Pojawiły się nocne kursy na dalekich trasach np. Suwałki -Wrocław, Białystok – Kołobrzeg..... Zaczęłam zatem korzystać z regularnych rejsów i dziś jestem w pełni doświadczonym podróżnikiem. Wsiadam w taki dalekobieżny o północy i po kilku minutach mam pierwszy wolny czas czyli postój. Tak się bowiem składa, że autobus jest w drodze już trzy godziny i postój być musi. Stajemy zatem na stacji benzynowej, w dzień tętniącej ruchem, z dobrą kuchnią w restauracji, w nocy uśpionej i niemrawej. Ktoś wychodzi zapalić, reszta biegnie w miejsce wiadome. Przybytki rozkoszy są dwa damski i męski. Zawsze korzysta z nich więcej kobiet. Aby wyrobić się w wolnym czasie, panie zawsze postanawiają korzystać również z męskiego, skoro tam nikogo nie ma.
Włączenie silnika oznacza, że trzeba szybko wsiadać, bo rozkładu jazdy należy przestrzegać, a na trzech kolejnych przystankach czekają pasażerowie.
Jedziemy kolejne trzy godziny. wolny czas dostajemy o trzeciej w nocy (lub nad ranem – w zależności od pory roku) na przystanku Warszawa – Okęcie. „Postój 10 minut, toalety w hali przylotów”- informuje kierowca. Mnie nie musi. Trafiam prawie na ślepo. Tu już mamy Europę. W hali przylotów ludzie drzemią, kiedyś drzemała policja. Schody ruchome ruszają się, działa w środku bar. Toalety czyste, nawet porządnie ręce można umyć. Ale czas nagli. Silnik włączony, ruszamy dalej.
Po dwóch godzinach docieramy do Łodzi Kaliskiej. Oczywiście wolny czas. O nie, tu nie wysiadam. Wiem, że toalety otwierane poprzez wrzucenie monety to też Europa, ale sama tam nie wejdę. Moja koleżanka zatrzasnęła się kiedyś w takich przybytku w pewnym mieście. Nie, nie chodzi o klaustrofobię. Biedaczka po prostu nie mogła wyjść. Waliła od środka w drzwi. Wreszcie ktoś usłyszał. Sprowadzony ślusarza z łomem w ręku, drzwi otworzył. Wszystko trwało blisko godzinę. Gdybym tak się zatrzasnęła, ciekawe, czy autobus by na mnie poczekał, skoro rozkład jazdy obowiązuje?
W Łodzi Kaliskiej z wolnego czasu o dziwo nikt nie korzysta (może kiedyś już się zatrzasnęli?). Czekam do Sieradza. W niewielkim budynku poczekalni toaleta jak pokoik. Są żywe i sztuczne kwiatki, obrazki na ścianach, dywanik. Obsługa w postaci pana pilnuje, aby do pań korzystających z toalety męskiej, nie wdarł się żaden pan. Bo oczywiście pań jest więcej w kolejce niż panów.
I tak docieramy do Wrocławia. Tu mam przesiadkę. wolny czas wykorzystuję w celu wiadomym. Przy okazji zwiedzam dworzec kolejowy po remoncie. Fajnie jest, niewiele się zmienił. Tylko jakiś taki czysty i pachnie kawą z automatu. O, jest jedna zmiana. Tu była kaplica.... teraz jest .... posterunek policji. Wiadomo, co ludziom bardziej potrzebne.
Już słyszę wasze pytanie. Czyżby podróż autobusem dalekobieżnym polegała głównie na oczekiwaniu na wolny czas? A gdzie podziwianie Polski nocą, zerkanie ludziom do okien, zachwycanie się wschodem słońca? Przecież w autobusach są toalety! Oczywiście, że są. Zamknięte. I to jest największa tajemnica polskiego PKS-u. Są, a jednak ich nie ma. Pytałam wielokrotnie kierowców, dlaczego samochodowe toy toyki nie są udostępnione. Odpowiedź zawsze była taka sama: „A po co je otwierać? Jest przecież wolny czas na postojach, a jak kogoś przyciśnie i poprosi, to i w pustym polu się zatrzymamy.”
No tak, gdyby były udostępnione, to po każdym kursie trzeba by wymieniać płyn w pojemnikach w wc. Wyobrażacie sobie, jak wzrosłyby koszty kursu z takich Suwałk do Wrocławia? Podwyżka cen biletów gwarantowana.
Po co więc są toalety w autobusach PKS?
W filmie „Galimatias czyli kogel-mogel II” rodzice Kasi też mieli łazienkę w domu, z której nie korzystali. Mieli, bo inni też mieli i nie wypadało nie mieć.
moja twórczość literacka na www.czarownice.kosz.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz