poniedziałek, 4 marca 2019

Stare kino .....




tekst z 2016 r.

I znów naszło mnie na wspomnienia… Ot, koniec  roku, taki czas… Kino mi się przypomniało, takie małe, ale jak mówi mój syn – z klimatem. Mieszkam bowiem w miejscowości, gdzie jest co prawda galeria handlowa, ale kina nowoczesnego, z iluś tam salami, po prostu niet. Ale jest kino z dwiema salami... i wystarczy... 

Kiedyś w święta obejrzeliśmy z synem dwie części „Hobbita”, a po  świętach poszłam do kina na trzecią.  Wybrałam seans z wersją oryginalną. I nie chodziło tu tylko o to, że umiem czytać. W pierwszej części „Hobbita” zgromadzone w domu Bilba krasnoludy zaśpiewały swą pieśń. Usłyszałam ją w wersji oryginalnej i zrozumiałam ich tęsknotę za domem… A moi znajomi, którzy oglądali wersję z dubbingiem, prawie wcale nie zwrócili uwagi na ten fragment filmu. 
Do kina dotarłam dwadzieścia minut przed seansem. Jak zwykle zresztą. I co się okazało?

Nie było już biletów!

Najpierw zaczął mnie trafiać ten, co to wiecie. Ale po chwili roześmiałam się – rety, kiedy po raz ostatni nie dostałam  się na seans z powodu braku biletów? To musiało być chyba jeszcze przed potopem… Tak, to było jeszcze w moich wałbrzyskich czasach, czyli w „podstawówce” – tej dawniejszej ośmioklasowej.  A jaki to był film? Nie pamiętam… może któraś z części „Winnetou”? W którym kinie? W tym dużym, w centrum miasta czy w tym w mojej dzielnicy, kinie „Oaza” przy Staszica na Nowym Mieście w Wałbrzychu? Nie pamiętam…

W grudniu 2014 odwiedziłam swoje wałbrzyskie kino. Wejście to samo, sala też ta sama, w ścianie dwa otwory na projektory. Pamiętacie krótką przerwę w trakcie projekcji filmu, kiedy to kończyła się taśma pierwsza i zaczynała taśma druga? Przerwy czasami były dłuższe,  widownia wówczas tupała nogami, gwizdała, dając wyraz swemu niezadowoleniu. W kinie nie wolno było jeść i pić, nie mówiąc już o gadaniu. Do Oazy chodziliśmy często „ze szkołą”. W ten sposób obejrzałam „Gdzie jest generał” i „Polyannę” oraz wiele, wiele innych filmów. I nie wmawiajcie mi, że były to filmy propagandowo-komunistyczne!

Do kina chodziłam również ze znajomymi oraz indywidualnie. Na rogu - obecnie Piłsudskiego (dawniej Świerczewskiego) -  i Fredry znajdowała się gablota z repertuarem na cały miesiąc. Informowała o dniach, w których film będzie „grany” i od ilu jest lat. Najważniejsze dla nas ograniczenie wiekowe to „od 16 lat”. Dostać się na taki film bez sprawdzanie legitymacji szkolnej przez panie „bileterki”, to już był sukces. Na filmy „od 18 lat” nawet nie próbowaliśmy wejść. Nie mieliśmy żadnych szans.

Gdy rozpoczynał się miesiąc, biegłam na róg ulicy i sprawdzałam, czy jest już repertuar. Potem jeszcze szybko pod kino. Przed wejściem wysiały czarno-białe fotosy. W jednej części gabloty – po jednym z każdego filmu, w drugiej – z filmu akurat wyświetlanego. Jak wybierałam filmy, skoro reklam nie było? Ot, moi drodzy prasę się czytało. Był taki tygodnik „Magazyn Filmowy” i „Film” Człowiek kupował w kiosku, znaczy się zdobywał i czytał o nowościach w kinie.

Czasami film polecili koledzy, bo byli „na nim” w innym wałbrzyskim kinie. Ile tych kin było: Barbórka, Mieszko, Zorza, Apollo, Polonia, GDK, „Lalka”.… coś pominęłam? Tradycyjny film fabularny trwał półtorej godziny. Seanse z reguły zaczynały się więc o 16.00. 18.00. 20.00. Przed filmem obowiązkowo Polska Kronika Filmowa.  

W niedzielę o 12.00 były jeszcze tzw. poranki – tanie seanse dla małych dzieci. Czasami brałam młodszego brata i szłam z nim do „Oazy” na składankę filmów z Bolkiem i Lolkiem lub Reksiem.

Kino na Nowym Mieście padło jak większość kin w Polsce w epoce kaset video. Przez jakiś czas w sali kinowej mieścił się jakiś sklep ze starzyzną. W grudniu 2014 był tam magazyn dla materiałów budowlanych potrzebnych do elewacji budynku. Ktoś szepnął, że ocalały jeszcze projektory, ale kto to wie…

A potem napisałam wiersz.... Nawet do finału konkursu jednego wiersza się dostał....  

 Gdy kupię stare kino...

                                  Tomkowi, który marzył o małym kinie...

Gdy kupię stare kino
zabłyśnie ulica
skąpana
w deszczu z mżawki.
Mgłę bez drogi
rozświetli stary neon.
Zieleń żarówek
rozjaśni zorzą
ciemność rzeczywistości.

Gdy kupię stare kino
zakochani przytulą się
w ostatnim rzędzie
sali pachnącej wilgotną lawendą.
Zatrzeszczy stary projektor
pilnowany dłonią operatora.
Białe płótno ekranu
ze zgięciami od żelazka z duszą
westchnie sentymentalnie.

Gdy kupię stare kino
popcorn i cola na ruchomych zdjęciach
wywołają emocje w 3D.
Pokażę wam
miłość
zazdrość
gniew
piękno.

Gdy kupię stare kino
powróci ład i porządek.
Powróci młodość….



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz