poniedziałek, 4 marca 2019

Podróże i samochody


Chcesz podwyższyć komfort podróży i obniżyć jej koszty, zwłaszcza w czasie wakacji? Wejdź na portal … i nie powiem jaki, żeby za friko reklamy nie robić. To taki współczesny internetowy auto stop. Zabawa polega na tym, że kontaktujesz się z kierowcą, który rusza w Polskę prywatnym samochodem i ma wolne miejsca. Rezerwujesz miejsce, płacisz umowną sumę w złotówkach, ( po prostu dorzucasz się do paliwa) mniejszą niż za autobus czy pociąg, i jedziesz. Korzystam z tej formy podróży i bardzo sobie chwalę. Jeździłam na trasie Biłgoraj – Białystok, Białystok – Ustka... do Warszawy – tylko w ten sposób. Do autobusu lub pociągu wsiadam jedynie wtedy, gdy na portalu brak ofert w wybranym przeze mnie kierunku. Jeden z kierowców widząc, że będzie przez blisko 500 km wiózł starszą panią, ciężko westchnął i …. ustawił przedni fotel tak, żeby było mi wygodnie. Drugi poinformował, że mamy przed sobą ileś tam kilometrów bez stacji benzynowej, może więc zatrzyma się tutaj, żebym mogła skorzystać z toalety… W sumie zawsze było w porzo i spoko. Moje koleżanki oczywiście w taki sposób nie podróżują. Boja się. Czego?
„A jak krzywdę kierowca zrobi?”
Niby taką seksualną?
„No właśnie…”
Marzycielki.
„A wiadomo, co to za kierowca?”.
Wiadomo. Znamy rejestrację samochodu, numer telefonu i opinie na portalu wystawiane przez innych pasażerów.
„A jeśli nie ma opinii?”
To trzeba mu dać szansę. Poza tym nie wierzę, żeby potencjalni mordercy, a zwłaszcza gwałciciele reklamowali swe usługi właśnie na tym portalu.
Tak więc ja sobie jeżdżę na dalekich i krótkich trasach. Natomiast znam ludzi, którzy wożą innych ludzi po Polsce. Często ruszają w różne podróże, zwykle rozrywkowo-prywatne i chcąc zmniejszyć koszty rozrywki, zabierają ze sobą pasażerów. Do tego najlepszy samochód to auto typu combi, więc bagaż też się mieści. Ludzie podróżują z kotem, psem, gitarą, koszem z jajami.
Oczywiście najciekawsi są pasażerowie. Zwłaszcza ci, którzy do celu nie dojechali, bo zrezygnowali na starcie. Taki chłopaka jedzie na przykład do dziewczyny do Bytomia. Przejazd rejestruje na portalu. Komórka zaczyna się grzać:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Pan jedzie do Bytomia?
- Tak.
- To ja poproszę o 18.00 przed Dworcem Centralnym w Warszawie.
- W Warszawie to ja będę około 17.00 i do centrum nie zajeżdżam.
- To niech pan poczeka do 18.00 i zajedzie.
- Nie mogę.
- Jak to pan nie może?! Chce pani obniżyć koszt podróży, chce pan pasażera?! To niech się pan do niego dostosuje!
- Przykro mi, ale ja jadę prywatnie i nie muszę się dostosowywać. Jeśli panu moja oferta nie odpowiada, proszę skorzystać z innej.
Po drugiej stronie zabrzmiał foch.
Inna sytuacja:
- Dzień dobry …itd. Czy jedzie pan przez Koziegłowy?
- Przykro mi, ale nie znam wszystkich miejscowości na trasie. Czy to blisko drogi A1?
- Blisko. Mnie trzeba, byś pan zjechał jakieś dwadzieścia kilometrów od autostrady.  
I znowu wyjaśnienie, że dwadzieścia w tą, dwadzieścia w tamtą, a zwłaszcza zjazdy z autostrady to już problem. Człowiek znowu nie rozumie, bo uważa, że to on robi łaskę chcąc jechać owym kursem. Znowu foch.
Klasyką w wykonaniu niespełnionych pasażerów jest tekst:
- Dzień dobry… itd. Ja bym chciała, żeby pan podjechał po mnie do tej Biedronki koło kościoła w (np.) Częstochowie. Adresu nie pamiętam, ale pan znajdzie.
W tym momencie zawsze przypomina mi się telefoniczny tekst z czasów, kiedy pracowałam.
- Dzień dobry! Jak tam mój syn? Poprawił oceny?
Musiałam zadać kilka pytań, zanim załapałam, o kogo chodzi. Koleżanka pracująca w zakładzie energetycznym często odbiera telefony. Pierwsze pytanie brzmi:
- Kiedy będzie u mnie prąd?
Kiedyś, sprzedając na Allegro swoje stare ciuchy, zapytano mnie:
- Czy ma pani ubrania, które mnie interesują?
Wybierając się w podróż za pośrednictwem znanego portalu należy pamiętać, że to nie taksówka. Ludzie, czy z nami, czy bez nas i tak pojadą. Przyjemnych wakacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz